Moja
wiedza na temat pieczenia chleba ciągle się poszerza. Postanowiłam spróbować
własnych sił i stworzyłam własną mieszankę na chleb. Dużego wyboru w mąkach nie
mam, ale z tego co posiadałam udało mi się stworzyć całkiem smaczne pieczywo.
Za bazę wzięłam mąkę „Multicereal” jest to mieszanka żyta, pszenicy, owsa i jęczmienia.
Mąka niezwykle „ciężka” ale pełna smaku. Chleb tak jak myślałam, wyszedł też
ciężki i zbity, bardzo sycący i niezwykle smaczny. Ma bardzo chrupiącą skórkę i
miękki miąższ. Może dodałam troszkę za mało soli, następnym razem to poprawię. Bardzo
długo też mi rósł, to pewnie wina pogody, która zaczyna płatać figle. Nadchodzi
chilijska jesień, znaczy to mniej więcej tyle, że nad ranem i w nocy jest
potwornie zimno, za to w ciągu dnia temperatura może osiągnąć 20 stopni Celsjusza.
Minus mieszkania w Chile to na pewno brak centralnego ogrzewania w domach,
gdzie czasami temperatura spada nawet do 14 stopni i jest na prawdę zimno wewnątrz takiego domu.
Ludzie ratują się małymi „estufami” na gaz lub na parafinę. To nie jest dobry
czas na pieczenie chlebów. Będę musiała coś wymyśleć. Może ktoś ma jakieś
pomysły gdzie trzymać chlebki, aby ładnie mi rosły? Ten zaliczam do udanych,
chociaż następnym razem zmienię proporcje mąk, może wtedy lepiej mi wyrośnie w
piecu.
Składniki na 1 mały bochenek:
½ szklanki
aktywnego zakwasu żytniego
1 szklanka
wody
1 szklanka
maki pszennej
1 szklanka
mąki multicereal
½ szklanki
mąki pszennej pełnoziarnistej
¼ szklanki
mąki żytniej
1 łyżeczka
cukru
1 ¼ łyżeczki
soli
1 łyżeczka suszonych
drożdży
Wykonanie:
Do miski wsypałam mąki,
sól, drożdże, cukier i zakwas. Dolewałam wody, tyle aby powstało miękkie i
elastyczne ciasto. Wyrobiłam przez chwilę. Kleiło się do rąk, to pewnie wina
mąki żytniej i multicereal.
Złożyłam i przełożyłam do czystego naoliwionego
naczynia.
Przykryłam folią, wstawiłam do środka piekarnika i zapaliłam lampkę
aby dała lekkie ciepło. Chleb wyrastał około 3 godzin. Następnie wyjęłam z
miski, lekko wyrobiłam, przełożyłam i uformowałam okrągły bochenek. Wsadziłam
do naczynia żaroodpornego, który imitował kosz do wyrastania, przykryłam i z
powrotem wstawiłam do piekarnika z zapaloną lampką na około 2 godziny. Ładnie
wyrósł, przełożyłam na blaszkę obsypaną mąką.
Nagrzałam piekarnik na max, a na
dolną półkę wstawiłam naczynie i wlałam szklankę wody. Kiedy piekarnik się nagrzał i
naparował, wsadziłam nacięty chleb. Piekłam na maksymalnej temperaturze przez
20 minut. Później skręciłam gaz i dopiekałam kolejne 20 minut, aż skórka
zaczęła ładnie brązowieć . Chleb nie urósł w piekarniku zbytnio. Podejrzewam,
że jednak mąka której użyłam jest za ciężka na takie wypieki, następnym razem
zmniejszę ilość.
Provecho !!!
2 komentarze:
chlebek piękny. bardzo taki rustykalny.
zapisałam sobie przepis, mam nadzieję, że nadarzy się chwila, by go upiec ;]
Faktycznie ciężki chlebek, ale piękny i jak dla mnie bardzo udany!
Prześlij komentarz