….całe
zło, co siedzi w brzuchu.
Od
dłuższego czasu zmagam się z problemami trawiennymi, nie pomagały tabletki,
zmiana żywienia też, traciłam siły i nadzieje, że poczuje się lepiej. Ciągle mi
coś doskwierało. Brak energii był na porządku dziennym. Potrafiłam wstać rano,
obrócić się dwa razy i wrócić do łóżka. Lekarz też za bardzo nie pomógł,
wydałam kasę na badania i lekarstwa. Z pomocą przyszła do mnie „nana”. Nana w Chile
jest dosyć popularna, prawie w każdym domu rodzina ma nanę. Przeważnie Peruwiankę….,
która opiekuje się domem, sprząta, gotuje, bawi dzieci jak są, ewentualnie
opiekuje się starszymi dziadziusiami i babciami. Jest to bardzo zakorzenione w chilijskiej
kulturze, niektórzy nie wyobrażają sobie życia bez nany. Taki styl bycia/życia
robi z Chilijek dość leniwe kobiety, wszystko robi przecież nana - szaleństwo. Przyjechałam
do domu, gdzie była nana. Osobiście nie podoba mi się taki model bycia/życia,
ale nic na to nie poradzę. Na szczęście nasza nana jest wyrozumiałą i miłą
kobietą, z którą można się dogadać.
Wracając
do moich problemów z brzuszkiem…. Mianowicie nana bardzo się przejęła moim
stanem zdrowia. Podarowała mi tzw. pajaitos. Z wyglądu przypomina rozgotowany
ryż, albo mały kalafior. Pajaritos po hiszpańsku to ptaszki, nie wiem dlaczego
tutaj tak to się nazywa. Moja ciekawość sięgnęła zenitu i poprosiłam o pomoc
Wujka Google. W odpowiedzi otrzymałam wiele ciekawych informacji. Pajaritos to
grzybki kefirowe, zwane także grzybkiem tybetańskim. Mleko w połączeniu z tym
grzybkiem fermentuje i powstaje kefir. Napój powstał na Kaukazie, gdzie ludzie
od wieków pili to cudo. Do Europy zawitał dopiero w połowie XIX wieku. Kiedy
zawitał do Chile?? Niestety nie
znalazłam takiej informacji. Mniejsza o to, bo to co potrafi ten grzybek to po
prostu MAGIA.
To co między innymi potrafią te „ptaszki”:
1.
Reguluje w znacznym stopniu przemianę materii w organizmie.
2.
Wspomaga leczenie chorób serca i naczyń wieńcowych, zawałów.
3.
Rozkłada tzw. „zły cholesterol” i złogi w naczyniach tętniczych.
4.
Wytwarza naturalne i bezpieczne dla układu odpornościowego antybiotyki, a więc
leczy wszystkie stany zapalne w organizmie.
5.
Wytwarza interferon- najbardziej badaną substancję na świecie, zwalczającą
wirusy.
6.
Kompilacja substancji tworzonych przez grzybka hamuje wzrost komórek nowotworowych.
7.
Reguluje ciśnienie tętnicze oraz poziom glukozy we krwi.
8. Leczy
choroby wątroby, śledziony i trzustki.
9.
Zbawiennie działa na nerki, pęcherz i przewody moczowe.
10. Leczy
choroby dróg żółciowych i rozpuszcza kamienie zalegające w woreczku żółciowym.
11. Szybko
i skutecznie leczy choroby przewodu pokarmowego, wrzody żołądka i dwunastnicy.
12.
Eliminuje wszelkie stany zmęczenia, wyczerpania.
13.
Łagodzi skutki stresu.
14.
Zwiększa libido.
15. Działa
hamująco na proces starzenia się komórek somatycznych w organizmie.
16.
Stosowany jako okłady na bolące miejsca przynosi ulgę w oparzeniach
słonecznych.
17. Pomaga
walczyć z bezsennością.
18. Wzbogaca
mleko w szereg niezbędnych do funkcjonowania witamin stanowiąc ich całkowicie
naturalne źródło.
Muszę powiedzieć,
że to naprawdę działa. Piję taki własnoręcznie zrobiony kefir od ponad tygodnia
i już czuję poprawę. Wreszcie przestało mi bulgotać i męczyć cały czas w
brzuchu. Mam więcej energii, regularnie chodzę do kibelka. Czuję się lekko i
rześko. Żadne leki tak nie działają.
Zrobiłam
mały research, i w Polsce też można nabyć to CUDO. Allegro albo uprzejma osoba
z nadmiarem grzybków są w stanie Was obdarować. Później już wystarczy tylko
dbać o nasze grzybeczki. A już po około 2 tygodniach podwajają swoją objętość,
i wtedy My możemy obdarować kogoś tym wspaniałym medykamentem, ewentualnie
możemy zachować dla siebie i robić coraz więcej kefiru. Po więcej informacji
odsyłam tutaj. Stąd dowiedziałam się o dobroczynnych właściwościach grzybków.
Samo hodowanie i robienie kefiru nie jest skomplikowane. Jedyna zasada – nie używamy metalowych łyżek i sitek.
Podobno grzybki wchodzą w reakcję z metalem i obumierają. Ja swoje kilka razy
potraktowałam z niewiedzy metalową łyżką i sitkiem i nadal żyją, więc nie
wiem ile w tym prawdy.
Do
zrobienia własnego kefiru potrzebujemy:
*mleko
(może być „od krowy”, pasteryzowane, UHT, kozie, sojowe),
*grzybki
kefirowe,
*plastikowe
sitko i łyżka (lub drewniane)
*naczynie
do zlania kefiru,
*naczynie
do przechowywania kefiru w lodówce (u mnie szklanka – wypijam na bieżąco),
*szklany
słoik, w którym grzybki czynią swoje cuda.
Zasada jest taka:
Jedna łyżka
grzybów kefirowych na 250 ml mleka. Do czystego słoika, najlepiej wyparzonego,
osuszonego i przestygniętego wlewamy mleko. Wrzucamy grzybki kefirowe,
przykrywamy ręcznikiem kuchennym lub gazą i odstawiamy w temperaturze pokojowej
na 24h. Po tym czasie mleko jest zupełnie sfermentowane, gęściejsze a w smaku
lekko kwaskowate. Przygotowujemy naczynie, kefir przelewamy przez sito,
delikatnie mieszamy aby cały napój przeleciał. Na sicie zostają grzybki
kefirowe, w naczyniu mamy pełnowartościowy produkt. Produkt przelewamy do
szklanki/lub innego naczynia i albo wstawiamy do lodówki albo od razu pijemy.
Ja wstawiam przykrytą folią spożywczą szklankę do lodówki na noc i rano wypijam
ze smakiem. Przez noc kefir jeszcze bardziej gęstnieje i zyskuje na smaku.
Odcedzone grzybki kefirowe myjemy dokładnie pod zimną wodą, aż będą czyste. Z
powrotem myjemy słoik, wyparzamy, suszymy, studzimy, wlewamy mleko i wrzucamy
grzybki. Odstawiamy na następne 24h. I tak w kółko. Jeżeli nam się znudzi już
kefir to możemy grzybki zalewać codziennie zwykłą wodą z 1-2 łyżeczkami cukru.
Z takiego napoju można
przygotowywać owocowe koktajle, piec ciasta (ciekawe jak mi wyjdą muffiny) lub
pić na czysto. Samo zdrowie.
Na zdrowie !!!