Wreszcie
mam tyle ziaren, ile dusza zapragnie. Mogę piec nieograniczone ilości pieczywa
z nowymi składnikami. Wczoraj wymyśliłam sobie, że zrobię bułeczki ze zmielonym
siemieniem lnianym. Eksperyment nie do końca mnie zadowolił, ze względu na to,
że ciasto po wyrobieniu włożyłam na noc do lodówki z nadzieją, że wyrośnie. Rano
wyciągając miskę z lodówki, troszkę się rozczarowałam. Prawie w ogóle nie
wyrosło. Może to moja wina, może dodałam za mało drożdży na tak ciężkie ciasto.
Była też oliwa, a podobno czym więcej tłuszczu w cieście tym więcej drożdży
trzeba dodać. No cóż, człowiek uczy się na błędach. Wyjęłam miskę z lodówki i
poczekałam, aż się ociepli. Ale ostatnio jakaś taka niecierpliwa jestem i nie
czekałam zbyt długo. Jeszcze zimne wyrobiłam, uformowałam w bułeczki i
odstawiłam do napuszenia. Moja niecierpliwość sięgnęła zenitu, chciałam na śniadanie
pyszne bułeczki a tu już grubo po dziewiątej… Nie czekając dłużej, nagrzałam
piekarnik i wsadziłam na pół zimne bułeczki do gorącego piekarnika. Z początku
nic nie chciały urosnąć, ale po 10 minutach tak wystrzeliły do góry, że całe popękały.
Wiem, wiem….. moja wina, powinnam być bardziej cierpliwa i poczekać, aż
bardziej się ocieplą i wyrosną.
No i tutaj
już zacznę pisać tylko w pozytywach o bułeczkach, bo mimo to, że nie chciało mi
się zbyt długo czekać na wyrośnięcie, to po wyjęciu z piekarnika upieczonych
bułek wyleciał wspaniały zapach, który zapowiadał niekoniecznie totalną klapę
Nie zrażona tym, że mi popękały i wyszły dosyć nieforemne, a przynajmniej nie
takie jakie miałam w myślach poprzedniego wieczoru, przełożyłam do koszyczka na
pieczywo, obfotografowałam ze wszystkich stron, a potem już w ciszy i spokoju
zasiadłam do posiłku.
Muszę
przyznać, że pomimo kilku potknięć podczas pieczenia, wyszły bardzo smakowite.
Wyraźnie czuć zmielone siemię lnianie. Na jeszcze lekko ciepłe nałożyłam swoją ulubioną pastę z avocado i
czosnku i delektowałam się przepysznym delikatnym smakiem moich bułeczek,
popijając herbatkę of course ;)
Jaki morał
z tego… ano na przyszłość będę mądrzejsza i do „cięższego i tłustszego” ciasta
dodam więcej drożdży. Może nawet zostawię do wyrośnięcia w temperaturze
pokojowej. Na pewno już niedługo zrobię drugie podejście do mojego dzieła, bo
bardzo mi smakowały.
Składniki:
1 szklanka
zmielonego siemienia lnianego,
1 ¼ szklanki
mąki pszennej,
1 szklanka
mąki pszennej razowej,
½ szklanki
ciepłego mleka,
niecałe ½ szklanki
ciepłej wody,
1 łyżeczka
soli,
1 ½ łyżeczki
suchych drożdży,
3 łyżki
miodu,
1 ½ łyżki
oliwy,
1 jajko,
Wykonanie:
Siemię
lniane zmieliłam blenderem. Do ciepłego mleka wlałam miód i wsypałam drożdże.
Odstawiłam na 10 minut. W dużej misce wymieszałam mąki, siemię lniane, drożdże
i sól. Dodałam roztrzepane jajko, mleko z drożdżami i zaczęłam wyrabiać ciasto.
Powoli dolewałam ciepłą wodę. Ciasto wyszło mi dosyć klejące (pewnie zasługa
siemienia), troszkę podsypywałam mąką pszenną i wyrabiałam około 7 minut. Nadal
się kleiło, ale było już bardziej elastyczne i dało się formować. Na koniec
dodałam oliwę i lekko wyrobiłam. Przełożyłam do miski i szczelnie okryłam folią
spożywczą. Wsadziłam na noc do lodówki ( i tutaj chyba jednak zrobiłam błąd,
następnym razem bułki zrobię w dzień i zostawię na kilkadziesiąt minut w
temperaturze pokojowej do wyrastania). Rano ciasto wyjęłam i nie czekałam zbyt
długo, aż się ociepli (kolejny błąd). Uformowałam bułeczki, przykryłam folią i
odstawiłam do napuszenia (tutaj też niecierpliwość wygrała),bo po 15 minutach
wstawiłam do nagrzanego dosyć mocno piekarnika i piekłam 20 minut. Po takim
procesie bułki wyrosły w piekarniku, ale niestety popękały. Jedyny pozytyw, że
wyszły naprawdę smaczne i dlatego zdecydowałam się je Wam tutaj zaprezentować.
Z kolejnym zebranym doświadczeniem, spróbuję wyeliminować moje błędy przy następnym podejściu, aby buły zyskały na wyglądzie i może jeszcze lepszym smaku. Będę kombinować !!!
Smacznego !!!
4 komentarze:
Uwielbiam takie bułeczki!
Ja też uwielbiam takie wypieki. Bardzo smaczne mi wyszły.
Ile buleczek wyszlo z podanej ilosci skladnikow?
Nie pamietam dokladnie, pieklam je sporo czasu temu...ale nie wiecej niz 10. formowalam spore buleczki.
Prześlij komentarz