Zachciało mi się bułek…. mięciutkich, lekko słodkich i cytrynowych. A ponieważ uwielbiam wyrabiać ciasto drożdżowe, zagniatać rękoma, mieszać, ugniatać, itp. nie było nic na przeszkodzie abym bułek nie zrobiła. Uwielbiam patrzeć jak ciasto rośnie, a później przyglądać się przez szybkę w piekarniku jak wyrasta. Mogę tak siedzieć godzinami. Przepis znalazłam tutaj i od razu mi się spodobał. Ciasto strasznie długo wyrasta ( pewnie dlatego że jest mała ilość drożdży a dużo cukru), ale naprawdę warto. Już traciłam nadzieje czy wyrośnie, bo po godzinie prawie w ogóle nie ruszyło. Przeniosłam je do leciutko nagrzanego piekarnika i to było dobre posunięcie. Bułeczki wyrosły niesamowicie a jeszcze lepiej smakowały. Można je jeść na sucho, ale pewnie tak samo dobrze smakują z dżemem. Nie próbowałam bo nie zdążyłam, wyparowały w mgnieniu oka ;)
Składniki:
300 g mąki pszennej
1 łyżeczka suchych drożdży
100 ml mleka (lekko podgrzanego)
60 g cukru (dałam mniej)
60 g roztopionego i ostudzonego masła (miałam 30g, dałam pół na pół z margaryną do pieczenia)
2 jajka (zostawiłam troszkę roztrzepanego jajka do posmarowania bułek z wierzchu)
Skórka starta z jednej cytryny (dałam jeszcze sok z całej cytryny)
¾ łyżeczki soli Wykonanie:
Drożdże wsypałam do przesianej mąki, zrobiłam dołek i wlałam jajka, dodałam resztę składników oprócz mleka. Zaczęłam mieszać z mąką powoli dolewając mleko, aż ciasto miało odpowiednią konsystencje. Ciasto ma być miękkie i elastyczne. Przykryłam ściereczką i pozostawiłam do podwojenia objętości, aż na 2 ½ godziny. Wyrośnięte ciasto podzieliłam na 9 części i wyłożyłam do tortownicy o średnicy 20 cm. Było ciasnawo… Przykryłam i odstawiłam do napuszenia na pół godziny. Efekt na pierwszym zdjęciu. Wyrośnięte bułeczki posmarowałam resztką jajka wymieszanego z łyżeczką mleka i posypałam startymi na małych oczkach orzechami włoskimi i migdałami. Piekłam 30 minut w temperaturze 200*C. A oto ja się prezentowały na podwieczorku:
Smacznego !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz