Od czego by tu zacząć…. Od moich ostatnich ciastek z orzechami nic nie upiekłam, a raczej nie upiekłam niczego co by nadawało się na blog. Tak to już jest, mąka mące nierówna i efekt końcowy jest zaskakujący, ale w tym gorszym słowa znaczeniu. Miałam w planach upiec tort dla Mojego, niestety wspomniana mąka okazała się do…. jak by tutaj zmiękczyć to określenie??? Każdy się pewnie domyśla ;). Z biszkoptów wyszły placki o grubości niewiele ponad 1 cm, straciłam ochotę na robienie kolejnych. W ostateczności tort był, ale nie taki jak sobie wymyśliłam, a biszkoptów przecież nie wyrzucę. W smaku były nawet niezłe, więc nasączyłam je amaretto, przełożyłam marmoladą, udekorowałam bitą śmietaną i czekoladą i tak powstał tort z nieudanych biszkoptów, który jednak nie chciał się sfotografować…
Po tym nieudanym wypieku przyszedł czas na tarte cytrynową, wyszła idealnie. Super cytrynowa na pięknym kruchym spodzie. Ale tak się stało, że nie zdążyłam pstryknąć jej fotki, szybko zniknęła w brzuchach gości. Może następnym razem się uda… Były też muffiny marchewkowe, które stale mi się udają. Było też sporo gotowania, a to dlatego że nasza „nana” ma wakacje. Ale jak to z obiadami jest, że lubię zjeść ciepłe i nigdy jakoś nie mam aparatu pod ręką. Dzisiaj jednak tak się stało, że przygotowałam pysznego kurczaka, którym koniecznie chciałabym się pochwalić. Gotuję od niedawna, jakoś zawsze ta sztuka wydawała mi się czarną magią, ale wystarczyło poznać kilka technik i już z obiadu na obiad tworzę coraz to „wykwintniejsze” dania. Więc dzisiaj na talerzu wylądowały roladki z kurczaka nadziewane pieczarkami z serem w sosie pomidorowo – paprykowym. Aparat też znalazł się pod ręką i tak dziś prezentuję to pyszne danie. Sama je sobie wymyśliłam, sama upichciłam a zjadłam w towarzystwie przybranego dziadka. Było pysznie, pomidorowo – paprykowo – pieczarkowo. Chyba raczej zdrowo a na pewno smacznie. Jeśli jest jeszcze ktoś z moich bliskich, który nie wierzy że umiem gotować, oto dowód że jednak coś potrafię oprócz pieczenia słodkości :)
Składniki:
Farsz:
1 podwójna pierś z kurczaka
pieczarki (mi wystarczyło około 100 g)
mała cebula
starty ser żółty (wsypałam na oko, tak z garść)
sól, pieprz, gałka muszkatołowa, tymianek
oliwa
1 łyżka masła
Sos:
1 puszka krojonych pomidorów
1 mała cebula
1 ząbek czosnku
¼ papryki (miałam akurat zieloną)
2 łyżki koncentratu pomidorowego
sól, pieprz, bazylia do smaku
Wykonanie:
Piersi z kurczaka umyć, wysuszyć i przekroić wzdłuż, tak aby powstały w miarę cienkie filety. Troszkę je rozbić tłuczkiem. Przyprawić solą i pieprzem i odstawić. Pieczarki obrać i pokroić w plasterki, cebulę w kosteczkę. Na patelni rozgrzać oliwę i podsmażyć najpierw cebulę, później dodać pieczarki i smażyć, aż zmiękną. Przyprawić do smaku solą, pieprzem, szczyptą tymianku i gałki muszkatołowej. Przełożyć na talerzyk do ostygnięcia, po tym czasie dodać starty ser żółty i wymieszać. Przygotowane wcześniej filety wypełnić pieczarkami z serem i zawinąć w roladkę. Można użyć wykałaczek do złączenia mięsa, żeby nasze roladki się nie rozpadły podczas smażenia i późniejszego pieczenia. Tak przygotowane mięso obsmażamy lekko na patelni z łyżką masła, żeby lekko się zrumieniły. Przekładamy do naczynia żaroodpornego.
Czas na przygotowanie sosu. W większym rondelku podsmażamy cebulkę, później wrzucamy pokrojoną w paseczki paprykę, na koniec wlewamy pomidory z puszki i przecier pomidorowy. Przeciskamy ząbek czosnku i też dodajemy do pomidorów. Całość dusimy około 15-20 minut, do momentu aż papryka będzie wystarczająco miękka. Na koniec doprawiamy, solą, pieprzem, bazylią. Jeszcze chwilkę dusimy i przekładamy na nasze roladki, które sobie spokojnie czekają w naczyniu żaroodpornym. Przykrywamy folią aluminiową, aby nie spiekł nam się wierzch i wstawiamy do piekarnika na około 30 – 40 minut. Pieczemy w temperaturze mniej więcej 180*C.
Mojego kurczaka podałam z zapiekanymi ziemniakami w foli aluminiowej z boczkiem i czosnkiem oraz z zieloną fasolką. Ciekawe czy będzie smakować Mojemu jak wróci z pracy?
Smacznego !!!
A tutaj jeszcze jedno zdjęcie z mojej wycieczki poza Santiago, było pięknie. Wreszcie mogłam oddychać głęboko czystym powietrzem. Zupełnie inaczej niż w tej wielkiej metropolii pełnej pośpiechu i nerwów. Mam nadzieję, że niedługo znowu będę mogła się wybrać na taki mały wypad.
1 komentarz:
Roladki wyglądają niezmiernie apetycznie...powiedziałabym nawet,że wiosennie :)
Prześlij komentarz