Pieczywo zwane marraquetas występuje tylko w Chile, mimo że na całym świecie jest wiele podobnych bułeczek. W Polsce to typowe „dupki” na przykład. Chilijczycy są zwariowani na punkcie tej buły, jest podstawowym elementem wyżywienia tutejszej ludności. W markecie standardowy widok to kolejki ludzi czekających z wielkimi torbami wypełnionymi marraquetami, aby je zważyć i kupić. To jest narodowe pieczywo number one of Chile. Kanapki z marraquetas sprzedawane są na każdym rogu w mieście. Wypełnione wędliną serem i sałatą są podstawowym śniadaniem zabieganych i zapracowanych mieszkańców Santiago. Nie ma nic prostszego kupić przygotowaną przez kogoś bułę, zapakowaną w folię spożywczą i zjeść w pośpiechu między dwoma stacjami metra, this is Chile….
Drugim sposobem bardzo popularnym na skonsumowanie tej chilijskiej świętości, to tak zwany choripan… (chori – kiełbaska chorizo, pan – pieczywo, bułka). W czasie kiedy na grillu grzeje się chorizo, wyjadamy środek naszej marraquety, wkładamy ciepłą kiełbachą, smarujemy kechupem, musztardą, lub solo buła i kiełbacha i zjadamy. Jest to taki prequel tego co nastąpi później, czyli najlepsza wołowina z patagońskich pastwisk perfekcyjnie grillowana i posypana tylko i wyłącznie solą morską, nic więcej nie potrzeba, to mięso samo w sobie jest przepyszne.
Marraquety, które przygotowałam są jednak o niebo lepsze niż te sklepowe kluchy. Moje są puszyste, miękkie i o wiele smaczniejsze. Jedyne co bym zmieniła w przepisie znalezionym tutaj, to wielkość bułek. Następnym razem (a taki na pewno będzie) podzielę je na mniej części i zrobię większe tak aby weszła kiełbacha do środka, te wyszły drobniutkie jak nasze kajzerki, ale przepyszne !!
Składniki:
120g aktywnego zakwasu pszennego białego,
6 g świeżych drożdży (u mnie łyżeczka suchych),
350g cieplej wody,
600g maki ( najprawdziwsza chilijska mąka),
12g soli,
Wykonanie:
Zaczyn połączyć z 310 g wody. Drożdże rozprowadzić z resztą wody i dodać do zaczynu. Dsypac mąkę i wymieszać tylko do połączenia się składników. Przykryć folią spożywczą i odstawić na 20 do autolizy.
Następnie dodać sól i zagnieść ciasto, około 6 minut, zawinąć w kulę i umieścić w naoliwionej misce. Przykryć folią i odstawić do wyrastania na 2 godziny, składając ciasto po godzinie (tzn wyjąć z miski, odgazować i złożyć jak kopertę na trzy części, obrócić o 90 stopi i też ułożyć na 3 części, włożyć z powrotem do miski). Gotowe ciasto odgazować, podzielić na 16 części (następnym razem podzielę na 10 lub nawet 8), z których ukształtować kulki i ułożyć je złączeniem do góry na obsypanym mąką blacie. Przygotować ściereczkę, obsypać mąką, i układać kuleczki ciasta w parach złączeniem w dół pomiędzy falami ściereczki. Przykryć na 20 minut.
W między czasie naoliwić blachę i obsypać mąką, w lekko podrośniętych bułeczkach zrobić przedziałek (omączoną rączką drewnianej łyżki) i przełożyć na blachę. Odstawić przykryte na 1 godzinę do wyrośnięcia. Piec w rozgrzanym do 200̊C piekarniku przez 30 – 35 minut, aż się zarumienią. Na dolną półkę wstawiłam blachę z zimną wodą. W czasie pieczenia paruje co daje bułeczką jeszcze bardziej chrupiącą skórkę. Studzić na kratce.
2 komentarze:
Wyglądają przecudnie. Idealne na śniadanie. Trzeba będzie urządzić w domu festiwal kuchni chilijskiej :)
Bardzo smaczne, zupełnie inne niż te tutejsze sklepowe... z chilijskiego pieczywa brakuje mi jeszcze na blogu hallullas (ajujas) i dobladitas... może kiedyś się pojawią, no i koniecznie muszę zaprezentować mięso, niesamowite,dzięki niemu zostałam mięsożercą. :)
Prześlij komentarz