Październik przeleciał, nawet nie wiem kiedy. W marketach
pokazują się pierwsze choinki, kończy się powoli szał hallołinowy :P, nadchodzi
kolejne gorące lato… pojawiły się truskawki, będzie dżem niedługo….pycha.
A ja bogata o kolejne doświadczenia, kroczę dalej przez
życie. Wszystko w swoim czasie, wszystko tak jak być powinno…... Nie patrzę na
resztę, uczę się od mądrych i idę naprzód.
Po miesiącu nieobecności chcę wam dzisiaj przedstawić,
coś co jest niesamowicie proste, niesamowicie smaczne i bardzo chilijskie. Nauczyła mnie go jedna Polka, tak samo jak ja zakochana w chilijczyku i mieszkająca tutaj - dzięki Gosia :*. Mote
con huesillo jest czymś pomiędzy kompotem a deserem, mocno schłodzony świetnie
odświeża a głodnego przy okazji nakarmi. Pierwszy raz spotkałam się z
połączeniem pszenicy i owoców ugotowanych w wodzie. Ciekawe i nowe
doświadczenie smakowe, bo jak to tak można samą pszenicę i na dodatek w
kompocie. Ano można, po chilijsku wszystko jest możliwe. A że nadchodzi lato,
to ten przepis idealnie mi pasuje. Mote – pszenica, huesillo – suszona brzoskwinia,
troszkę cukru i gotowe.
Składniki na dzbanek napoju 1,5 L:
8 suszonych brzoskwiń,
1 szklanka pszenicy,
*cukier do smaku,
Wykonanie:
Brzoskwinie wkładamy do garnka i zalewamy 1,5 L wody,
odstawiamy na noc. Na następny dzień gotujemy w tej samej wodzie, aż owoce będą
miękkie - około 30 minut, dodajemy cukru do smaku – nie dużo, brzoskwinie są
słodkie.
Osobno w garnku gotujemy pszenice: zalewamy wodą i
gotujemy do miękkości, odcedzamy.
Kompot studzimy i wkładamy do lodówki aby porządnie się
wychłodził, z pszenicą robimy to samo.
Serwujemy w wysokich szklankach, nakładając do połowy
pszenicę i po 2 brzoskwinie, zalewamy kompotem. Ja zawsze wyjadam pszenice i
owoce a na koniec wypijam orzeźwiający napój. Mniam…
1 komentarz:
bardzo ineterseujący.\wygląda dość nietypowo :]
Prześlij komentarz