Dawno nie
piekłam nowego chleba… nabrałam już wprawy w pieczeniu i chciałam podnieść
sobie troszkę poprzeczkę. Postanowiłam, że stworze sobie pszenny chleb na
zakwasie. Wszystkie chleby jakie do tej pory robiłam w dużej ilości zawierały
mąkę żytnią. Zachciało mi się pszennego chleba, takiego zupełnie pszennego,
zwykłego białego chleba, z którym można zjeść plasterek szynki jak i sporą
łychę dżemu truskawkowego ;).
Tak jak
sobie wymyśliłam, tak sobie zrobiłam, wyszły mi 3 ponad kilogramowe bochenki.
Do jednego wrzuciłam wymoczone w wodzie rodzynki. Do drugiego prażony słonecznik.
Trzeci zostawiłam bez dodatków. Wszystkie pyszne na swój sposób, chociaż
rodzynkowy to mój faworyt, felipowy faworyt ze słonecznikiem :D
Eksperyment
udany :D
Zaczyn:
80g
zakwasu żytniego,
310g mąki
pszennej chlebowej,
250g wody,
Ciasto właściwe:
1690g mąki
pszennej chlebowej,
1100g
wody,
¼ łyżeczki
drożdży instant,
3 łyżeczki
soli,
*garść
rodzynek,
*garść
słonecznika,
Wykonanie:
Składniki
na zaczyn wymieszać w dużej misce, przykryć folią spożywczą i odstawić w ciepłe
miejsce na minimum 12 godzin.
Najlepiej
jest to zrobić wieczorem…
A rano....
Dodajemy
pozostałe składniki, możliwe że trzeba będzie podsypać troszkę mąką, aby ciasto
zbytnio się nie kleiło. Wyrabiamy porządnie około 10 minut, ciasto ma być elastyczne
i nie kleić się bardzo do rąk. Za twarde też nie może być bo słabo będzie wyrastać.
Formujemy kulkę i wkładamy do miski, przykrywamy ponownie folią spożywczą i
odstawiamy do wyrośnięcia. Moje rosło około 6h, proces można ten przyspieszyć lub
przedłużyć, dodając więcej lub w ogóle nie dodając drożdży instant.
Kiedy już
wyrośnie, wyjmujemy z miski i dzielimy na 3 mniej więcej równe części. Można dodać,
tak jak ja, do każdej części ulubione ziarno lub rodzynki (wgnieść je podczas
ponownego wyrabiania każdej z części). Formujemy bochenki. Możemy użyć specjalnych
koszyków do wyrastania, odpowiedniej miski, lub od razu uformowany ułożyć na
blaszce. 2 podłużne rosły na blaszce, 1 okrągły wyrastał mi w wyłożonym lnianą
ściereczką durszlaku.
Piec
rozgrzać do 230 - 250 ̊C. Na dolną półkę wstawić naczynie z wodą, ta
parując podczas pieczenia nada chrupiącą skórkę. Chlebki posmarować wodą,
naciąć i posypać ulubionymi ziarenkami z wierzchu, u mnie mak, chia i biały
sezam. Piec 25 minut, później obniżyć temperaturę i dopiekać kolejne 20-25 minut.
Chleb jest upieczony, jak postukany od spodu wyda głuchy ton.
2 komentarze:
Cześć!
Bardzo przyjemny ten Twój blog.
Tak jak już kiedyś pisałam, bardzo lubię zdjęcia, które wrzucasz, bo są naprawdę dobre, a jednocześnie nie "przelukrowane" jak na niektórych znanych blogach kulinarnych...
Mam pytanie: zdradziłabyś jakim aparatem robisz te fotki?
Pozdrawiam
Kinga
cześć !!!
Nie uwierzysz, ale pierwsze fotki robiłam zwykłym aparatem kompaktowym kupionym bodajże w 2005 roku, canon A710IS.
Od niedawna, jestem szczęśliwą posiadaczką przepięknej czerwonej lustrzanki Nikon D3100, świetny aparat dla amatora nie tylko kuchennej fotografii. Cena aparatu do możliwości jest po prostu idealna.
Pozdrawiam serdecznie !!
Prześlij komentarz