środa, 8 maja 2013

Fasolka po bretońsku – po chilijsku


To, że tęskni mi się za domem, pisałam chyba z milion razy. Jednym z niewielu sposobów na zminimalizowanie tęsknoty jest odtwarzanie polskich domowych, mamusiowych smaków. Tym razem padło na fasolkę po bretońsku, przepis prosty i bardzo smaczny, robiony u mnie w domu bardzo często. Prosty pod warunkiem jak ma się wszystkie produkty. Pierwszym poważnym problemem jest sama fasolka, nie kupisz „Jasia”, zamiennik: poroto espanol, o połowę mniejszy od naszego Jasia, ale tak samo smaczna. Dalej pomidory w puszcze i koncentrat pomidorowy. Z tutejszych puszkowanych pomidorów nie jestem zadowolona, a koncentrat nie istnieje. Kupiłam prawdziwą włoską passatę. Pyszna, gęsta, pomidorowa, mocno czerwona, idealna. Na koniec, kiełbasa…….chorizo lub chorizo, lub coś chorizopodobnego. Nie poddałam się i szukałam dalej i znalazłam kiełbasę llanquihue (czyt. jankiłe). 50 zł za kilogram !!! damn !!! kupiłam 250g. Do tego przyprawy i wyszła całkiem przyzwoita fasolka. Jestem dumna, wszyscy zjedli ze smakiem i dziwili się jak to fasolka z pomidorami. Tutaj fasolkę je się z makaronem i dynią, czyli porotos con rienda.


Do zrobienia fasolki po bretońsku – po chilijsku potrzeba:
500g porotos espanoles,
670g passaty pomidorowej,
250g kiełbasy llanquihue,
1 duża cebula,
½ łyżeczki ostrej papryki,
1 łyżeczki papryki słodkiej,
Przyprawy: majeranek, sól i pieprz


Wykonanie:
Fasolkę namoczyć przez noc. Następnego dnia odcedzić, zalać świeżą wodą na 2 cm powyżej fasolki i gotować do miękkości. W międzyczasie posiekać drobno cebulę i usmażyć do miękkości. W domu mama zawsze przecierała taką cebulę przez sitko, ja ją potraktowałam ubijaczką do ziemniaków z prawie takim samym efektem. Do ugotowanej fasoli dodać cebulę, pasatę, drobno pokrojoną i usmażoną kiełbasę. Gotować na wolnym ogniu, aż trochę odparuje woda i zagęści się sos. Na koniec przyprawić sporą ilością majeranku, solą i pieprzem do smaku. 

2 komentarze:

ewlyn pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
ewlyn pisze...

Oj... znam ból szukania kiełbasy na fasolkę po bretońsku. Tu (Portugalia) wszędzie tylko chorizo. Nie ma szans na normalna kiełbasę, czy chociażby szynkę jakąś. W końcu robię na takiej niemieckiej z lidla co jak parówka wygląda :/ Nie wiem co tam do niej dają, ale fasolka wychodzi dobrze :)
No i Jasia tez nie ma...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...