środa, 29 lutego 2012

Rogaliki dyniowe z nadzieniem orzechowym


Nie potrafię długo wytrzymać bez „czegoś słodkiego”, tak już mam. Maksymalnie wytrzymam kilka dni, ale wtedy czuję się jak narkoman na głodzie. Gdy tylko uzupełnię poziom cukru w organizmie, to od razu jakoś lepiej mi się robi. W mojej krótkiej karierze domowego kucharza nie piekłam jeszcze rogalików, a odkąd pamiętam zawsze chciałam je zrobić. Dzisiaj nadszedł ten wiekopomny dzień i oto są !!!! pyszne rogaliki dyniowe z jeszcze pyszniejszym nadzieniem orzechowym. Przepisów w Internecie jest wiele, ale ja wybrałam właśnie ten i go zacytuję, urzekły mnie wspaniałe zdjęcia i prostota wykonania.


Składniki:
Ciasto:
400 g mąki,
70 g masła,
3/4 szklanki mleka,
1 i 1/2 łyżeczki drożdży suszonych,
1/3 szklanki cukru, (dałam ¼ szklanki)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego,
2 żółtka,
2 kopiaste łyżki dyniowego puree,(drobne kawałki dyni upiec w piekarniku, a potem rozgnieść widelcem)
1/2 łyżeczki soli

Nadzienie:
ok. 1 szklanka orzechów laskowych lub włoskich,(u mnie pół na pół włoskie i migdały)
50 g cukru brązowego,(dałam białego)
40 g stopionego masła,(brakło masła, wlałam margarynę)
szczypta cynamonu (lub więcej jak ktoś lubi :)) (u mnie sporawa łyżka)

1 jajko do smarowania (wykorzystałam białka)



Wykonanie:
Mleko, masło i cukier na ciasto podgrzać razem w rondelku. Żółtka utrzeć i wymieszać z dyniowym puree i wanilią, po czym całość dodać do lekko schłodzonego mleka.

Przesianą mąkę wymieszać z suchymi drożdżami i solą. Dodać składniki mokre i wymieszać na gładkie ciasto. Odstawić na 5 minut i dobrze wyrobić, aż stanie się gładkie, lśniące i nie będzie kleić się do rąk. Uformować kulę, przykryć i pozostawić do wyrośnięcia na około godzinę, aż podwoi swoją objętość.

W międzyczasie przygotować nadzienie. Orzechy zmielić lub drobno posiekać (wolę te siekane :)) i wymieszać z resztą składników.

Wyrośnięte ciasto wyłożyć na blat oprószony mąką i rozwałkować na grubość ok. 0,5 cm. Jeżeli formujemy rogaliki, trzeba pokroić ciasto na trójkąty, jeżeli wolicie grzebienie - na kwadraty. Kwadraty naciąć z jednej strony w równych odstępach na głębokość ok. 1 cm. Posmarować nadzieniem i zwinąć tak, aby nacięcia znalazły się na wierzchu. Rogaliki formujemy jak rogaliki - zwijamy trójkąty zaczynając od podstawy. Rogaliki ułożyć na wyłożonej pergaminem blasze i pozostawić do wyrośnięcia na ok. 30 minut.

Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Przed włożeniem do pieca, posmarować rogaliki roztrzepanym jajkiem. Piec ok. 15 minut, aż ładnie się zarumienią.



Smacznego !!!

Moja ulubiona owsianka

Od jakiegoś czasu na śniadanie serwuje sobie przepyszną owsiankę. Po takim jedzonku mój brzuszek w miarę normalnie funkcjonuje w tutejszych warunkach przez resztę dnia. Na takiej dawce owsianki spokojnie wytrzymuję do obiadu bez podjadania. Pokochałam ją w takiej postaci jak prezentuję, no może dodałabym jeszcze kilka rodzynek, ale cierpię na chroniczny ich brak, zawsze zapomnę sobie kupić małej paczuszki. „Mój” rodzynek nie cierpi a wręcz nienawidzi, więc bardzo rzadko zaglądamy w te rejony sklepu. W sumie to taką owsiankę mogłabym jeść na obiad, deser i kolacje, jest taka pyszna i pożywna. I zawsze z moją niezastąpioną łyżeczką. Nie rozstaję się z nią nigdy, przylgnęła do mnie jak magnes, jest idealna do jogurtów, deserów i do mojej kochanej owsianki. Dostałam ją w czasie promocji jogurtów firmy, której nazwa widnieje na łyżeczce. Tak się w niej zakochałam, że zatargałam ją aż do Chile, to się nazywa miłość do przedmiotów martwych :D



Składniki na sporą miseczkę owsianki:

6 łyżek płatków owsianych

1 płaska łyżka cukru z prawdziwą wanilią

300 ml wrzącej wody

100 ml mleka 0,5%

1 łyżeczka dżemu jagodowego

1 łyżeczka dżemu malinowego


Wykonanie:
Płatki owsiane zalać wrzącą wodą i wsypać cukier, poczekać aż napęcznieją (około 5 minut). Następnie dolać mleko i całość gotować na małym ogniu. Ma się gotować i lekko „pyrkać”, aż całość zrobi się wystarczająco gęsta. Owsiankę przelać do miseczki i udekorować dżemem. Czasem dżem kładę na dnie miseczki i wtedy w czasie jedzenia dokopuję się do przepysznego smaku. Czasem dodaję troszkę miodu na wierzch i płatki fitness, ale najbardziej lubię taką najprostszą. Owsiankę można jeszcze na chwilę odstawić, wtedy troszkę się ostudzi i jeszcze bardziej zgęstnieje i można się już zajadać.



Smacznego !!!

poniedziałek, 27 lutego 2012

Pyszne kwadratowe bułeczki z siemieniem lnianym

Brak pieczywa sklepowego w domu spowodował potrzebę ulepienia jakichś bułeczek, które dałoby się zjeść na kolację z białym serkiem i pomidorkiem. Za podstawę do moich bułeczek wykorzystałam przepis z przepysznego bloga Dorotus76. Chciałam zmielić siemię lniane ale niestety w food-procesorze tylko się kręcił wokół ostrzy. Do tego jednak potrzeba mniejszego blendera lub młynka do kawy. Tak więc siemię lniane pozostało w całości, mąka pszenna razowa zastąpiona została zwykłą mąką, itd. Po oryginalny przepis zapraszam na bloga Dorotus76, a tutaj możecie zobaczyć co wyszło po moich kombinacjach.

Składniki:
½ - ¾ szklanki letniego mleka
½ szklanki letniej wody
3 łyżki miodu
1 jajko
2 łyżki oliwy z oliwek
3 szklanki mąki pszennej + 2 łyżki
½ szklanki siemienia lnianego
1 łyżeczka soli
1 ½ łyżeczki drożdży instant
Dodatkowo jajko roztrzepane z łyżką mleka na glazurę


Wykonanie:
Drożdże wsypać do 1/3 szklanki mleka, dodać 2 łyżki mąki i miód. Całość wymieszać i odstawić na 15 minut. W tym czasie do dużej miski przesiać mąkę, siemię lniane, jajko i sól. Dodać miksturę mleczną, resztę mleka i wodę, pod koniec wyrabiania dodać oliwę. Wyrabiać około 5 minut. Przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 1,5 – 2 godziny. Po tym czasie ciasto wyjąć, lekko wyrobić i rozwałkować na prostokąt około 20x30 cm i grubość około 1,5 cm, tak aby można było wykroić 12 kwadratowych bułeczek. Przełożyć na blachę i odstawić do napuszenia na minimum 30 minut. Po tym czasie posmarować roztrzepanym jajkiem. Piec 20 minut w 180*C

Smacznego !!!

piątek, 24 lutego 2012

Arándanos – ciąg dalszy, czyli placek z jagodami


W zamrażalniku zalega mi jeszcze sporo jagód, najbardziej lubię je we wszelakich ciastach lub muffinkach. Tym razem przyszła pora na pyszne ciasto z jagodami na bazie jogurtu naturalnego. Pyszne połączenie słodkiej masy z lekko kwaskowymi jagodami, nie ma nic lepszego w ten lutowy upalny dzień ;). Tak tak, bo u mnie na dobre trwa jeszcze lato, nie pamiętam kiedy ostatnio padało tutaj, chyba gdzieś w okolicach zeszłego października. Trzeba sobie jakoś tę susze umilić, lodowata woda z sokiem cytrynowym i kawałek pysznego ciasta z jagodami….. albo dwa kawałki ;)


Macie pomysł co zrobić z resztą jagód? Może jagodzianki, albo jakąś tarte, chętnie przyjmę ciekawe pomysły.




Składniki:

3 jajka

1 szklanka cukru

1 szklanka jogurtu naturalnego

½ szklanki oleju

1 łyżka prawdziwego cukru z wanilią lub cukier wanilinowy

3 szklanki mąki pszennej

1 łyżka proszku do pieczenia

około 2 szklanek jagód

cukier puder do posypania





Wykonanie:
Jajka ubić z cukrami na białą masę, około 5 minut. Dalej ubijając dodać jogurt i olej. Miksować do połączenia się składników. Przesiać mąkę wraz z proszkiem do pieczenia do masy i wymieszać łyżką. Na koniec dodać jagody. Piec około 35 minut w temp 190*C.


Smacznego !!!

środa, 22 lutego 2012

Viva la Polonia – Pierogi z soczewicą

Tęskni mi się za Polską, już 9 miesiąc leci w Chile, a końca jeszcze nie widać. Brakuje mi znajomych, chociaż tutaj też mam kilku bardzo fajnych ludzi, to jednak czegoś ciągle brak. Ostatnio też nie czułam się zbyt dobrze, mój przewód pokarmowy chyba nigdy nie przyzwyczai się do tutejszej wody. Ciągle łapie mnie jakieś zatrucie. Woda tutaj jest okropna, nawet przegotowana smakuje obrzydliwie. Od tygodnia jestem na jogurtach, wodzie butelkowej i delikatnych potrawach. To tłumaczy brak nowych wpisów na blogu. Dzisiaj czułam się już wystarczająca dobrze, by upichcić coś „cięższego”, a że tęsknie za Polską i polskim jedzonkiem, postawiłam na pierogi z soczewicą. Po takim głodzie, pierogi smakowały nieziemsko, pierwszy raz w życiu robiłam z soczewicą, a drugi raz w życiu w ogóle robiłam pierogi ;). Jak na razie oba podejścia udane i szczerze mogę polecić fanatykom pierogów i smakoszy soczewicy. Ominął mnie tłusty czwartek, pączki, faworki, i reszta ciężkostrawnych i tłustych słodkości, ale to jeszcze mogę nadrobić. Tymczasem zapraszam na pierogi z soczewicą:


Składniki na farsz:
1 ½ szklanki zielonej soczewicy
2 jajka
2 mniejsze lub 1 duża cebula
2 łyżki oliwy lub oleju
Sól, pieprz
merken (chilijska przyprawa, wędzone i zmielone na drobno różne papryczki aji, można się obejść bez niej)
Troszkę bułki tartej w razie gdyby farsz byłby zbyt mokry

Ciasto:
2 ½ szklanki mąki
200 ml gorącej wody (lub więcej/mniej, zależy ile mąka zabierze)
1 żółtko
2 łyżki oleju
1 łyżeczka soli

Wykonanie:
Soczewice zalać wodą i odstawić na 2-3 godziny. Po tym czasie odcedzić i zalać świeżą wodą i gotować do miękkości. Następnie soczewicę zmielić (można zgnieść tłuczkiem do ziemniaków lub widelcem). Cebulę drobno posiekać i podsmażyć na oliwie, dodać do soczewicy. Następnie dodać jajka, przyprawy i bułkę tartą w razie potrzeby.


Mąkę przesiać do miski, zrobić wgłębienie i dodać resztę składników. Wyrobić na miękkie i elastyczne ciasto. Odstawić na 10 minut przykryte ściereczką. Po tym czasie rozwałkować na ulubioną grubość, szklanką wycinać krążki. Na środek każdego ułożyć po sporej łyżeczce farszu i zalepić. Gotować w osolonej wodzie z niewielką ilością oleju przez 2-3 minuty od momentu wypłynięcia na powierzchnię.


Smacznego !!!

wtorek, 14 lutego 2012

Bułki mleczne

Zdecydowanie uwielbiam jeść pieczywko, takie świeże, jeszcze ciepłe i mięciutkie. Mam swoje ulubione sklepowe, ale jeszcze smaczniejsze są własnoręcznie robione. Do mojej kolekcji dodaję kolejny udany przepis na pycha bułki. Skąd go mam, tego kurcze nie pamiętam, bo nie zapisałam źródła. Teraz kiedy przepisuje sobie jakiś przepis to automatycznie dodaje nazwę stronki na dole kartki. No cóż, mam nadzieję, że autor mi wybaczy. A wracając do bułek….. to znowu mi się udało zrobić coś pysznego :D, bułki są delikatne, miękkie, pachną mlekiem i masłem, w sam raz do dżemu lub miodu, albo jak ktoś lubi , to na sucho :). Część bułek po upieczeniu zawsze zamrażam, w ten sposób zawsze mam świeże pieczywko, kiedy tylko najdzie mnie ochota. Po wyjęciu z zamrażalnika czekam, aż się odmrożą i wkładam na chwilkę do piekarnika. Smakują tak samo pysznie i świeżo jak by były dopiero co upieczone.
Polecam :)


Składniki:
2 2/3 szklanki mąki pszennej
4 łyżki mleka w proszku (lekko kopiaste)
½ szklanki mleka
½ szklanki wody
2 ½ łyżeczki drożdży instant
1 1/3 łyżeczki soli
45 g masła

Wykonanie:
Mleko, wodę i masło wlewamy do rondelka i podgrzewamy do czasu, aż masło się rozpuści. Miksturę studzimy tak aby całość była wystarczająco letnia aby wsypać drożdże. W dużej misce wymieszać mąkę z mlekiem w proszku i solą. Dodać miksturę mleczną i wyrobić gładkie i elastyczne ciasto (wyrabiać około 5 minut). Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Po tym czasie podzielić na 12 części i uformować okrągłe bułeczki i ułożyć na natłuszczonej blasze. Można układać blisko siebie, wtedy po upieczeniu będziemy mogli sobie je fajnie odrywać. Odstawić do napuszenia na 30 minut. Przed pieczeniem posmarować mlekiem. Piec 20 minut w 180*C.




Smacznego !!!

niedziela, 12 lutego 2012

Gwiezdne bułeczki

Pyszne bułeczki na niedzielny podwieczorek. Nie pamiętam skąd mam przepis, jest z czasów kiedy nie zapisywałam sobie źródła przepisu, a szkoda. Przepis jest bardzo prosty, z mojej strony dodałam siemię lniane, zmieniłam też sposób wykonania i trochę przekręciłam nazwę i tak powstały moje dzieła, które pięknie pozowały do zdjęć, jeszcze lekko cieplutkie, pachnące świeżością nie chciały zakończyć sesji zdjęciowej zbyt wcześnie. No ale koniec musiał nastąpić i nadszedł czas na konsumpcje. I tutaj rozpływamy się w lekkim smaku bułeczek serwowanych z marmoladą z ananasa, wanilii i rozmarynu, która przyjechała do mnie w prezencie prosto z samego Madagaskaru, pychota :D


Składniki:
3 szklanki mąki
30 g miękkiego masła
1/3 szklanki siemienia lnianego
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli
1 ½ łyżeczki drożdży suchych
200 ml ciepłej wody
100 ml mleka 1,5%
Roztrzepane jajko z łyżką wody i ziarna sezamu, maku i siemienia lnianego na posypkę



Wykonanie:
Mąkę wymieszać z miękkim masłem, następnie dodać pozostałe składniki i zalać ciepłą wodą i mlekiem. Całość wymieszać i zagnieść elastyczne ciasto, które nie klei się do rąk. Przełożyć do miski, przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 1 – 1,5 godziny. Po tym czasie ciasto wyjąć, lekko przerobić i rozwałkować na grubość około 1-1,5 centymetra. W miarę dużymi foremkami wycinać kształty (u mnie gwiazdki i serduszka) i przełożyć na natłuszczoną blachę. Całość przykryć ściereczką i odstawić do napuszenia na 30 minut. Następnie posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać ulubionymi ziarnami. Piec w 200*C przez około 15-20 minut, do zarumienienia się skórki.






Smacznego !!!

poniedziałek, 6 lutego 2012

Muffins de arándanos


Arándanos w tłumaczeniu Wujka Google to jagody, ale jakoś mi się nie chce wierzyć, że tutaj rosną takie gigantyczne owoce. Jak dla mnie to bardziej borówka amerykańska niż jagoda. Tak czy siak dostałam 2 kilogramy tych przepysznych borówek amerykańskich vel jagód i muszę coś z nimi zrobić. Większa część poszła od razu do zamrażalnika a jedną szklankę zostawiłam sobie do muffinek. Jak na razie, dla mnie najsmaczniejsze muffiny jakie zrobiłam do tej pory, zobaczymy co powie Mój Połówek jak wróci z pracy. Zrobiłam je najprościej jak tylko można było, nie chciałam przekombinowywać, żeby nie zepsuć smaku. I wyszło jak miało wyjść, pysznie waniliowo-jagodo, z wierzchu posypane prażonymi migdałami i brązowym cukrem. Nic bardziej smacznego. Już teraz chodzą za mną jagodzianki…… ale to temat na kolejny post ;). Z podanej niżej porcji wyszło mi 14 przepysznych babeczek.


Składniki suche:
2 szklanki mąki
½ szklanki cukru
3 łyżeczki cukru wanilinowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia (średnio kopiaste)

Składniki mokre:
1 jajko
100g rozpuszczonej i wystudzonej margaryny
1 kubeczek jogurtu naturalnego (170g)
¼ szklanki mleka (jak by ciasto było za gęste, należy dolewać po truchu do odpowiedniej konsystencji)

Dodatkowo:
1 szklanka jagód (borówek amerykańskich)
Garść migdałów posiekanych i uprażonych na suchej patelni z brązowym cukrem


Wykonanie:
Jak przy każdych muffinach, wymieszać zawartość obu naczyń po czym mokre wlać do suchych i połączyć składniki mieszając łyżką lub czymkolwiek innym… byle nie mikserem !!!
Na koniec wrzucić jagody (mogą też być inne owoce) i lekko wmieszać w ciasto. Foremki smarujemy tłuszczem lub wypełniamy papilotkami i nakładamy po sporej łyżce masy. Pieczemy około 20 minut w 180*C.


Smacznego !!!

piątek, 3 lutego 2012

Kurczak w sosie cytrynowo-miodowym

Jakiś czas temu zrobiłam mały eksperyment z kurczakiem, całkiem smaczny, chociaż następnym razem zmniejszę chyba ilość soku z cytryny. Nie jestem zbytnią zwolenniczką cytryny w kuchni, czasami się przydaje ale w większości przypadków można się bez niej obejść. Mojemu bardzo smakował lekko kwaskowo-miodowo-ziołowy smak kurczaka, ja chyba jeszcze poeksperymentuje z proporcjami. Ale na ten czas prezentuje to co wyszło mi ostatnim razem.

Składniki:

2 podwójne piersi z kurczaka

Sok z 4 cytryn

4-5 łyżek miodu

2 łyżki oliwy

1 łyżeczka oregano

½ łyżeczki tymianku

½ łyżeczki rozmarynu
Sól, pieprz, papryka czerwona


Wykonanie:
Filety oczyścić i przekroić na pół, posypać solą i pieprzem oraz czerwoną papryką. Tym ostatnim dosyć solidnie. Z cytryn wycisnąć sok, wymieszać z miodem, oliwą i ziołami. Kawałki kurczaka maczać w sosiku i przekładać do naczynia żaroodpornego. Polać resztą sosu. Wstawić do piekarnika na 30-40 minut. Od czasu do czasu polewając kurczaka naszym sosem. Ja podałam z ryżem i pomidorami z cebulą.



Smacznego !!!

środa, 1 lutego 2012

Muffiny a’la Chirimoya Alegre

Chirimoya to nic innego jak bardzo popularny owoc w Ameryce Południowej. Z zewnątrz wyglądem przypomina karczocha ale jest o niebo lepsze niż to okropne warzywo. W smaku bardzo, ale to bardzo słodkie, dlatego aby troszkę złamać smak słodyczy, podaje się go z sokiem z pomarańczy, tzw: Chirimoya Alegre. Moje muffiny powstały na bazie jogurtu o smaku chirimoyi z odrobiną skórki z pomarańczy i soku. A żeby było jeszcze ciekawiej, w każdej muf fince zatopiłam kostkę czekolady z nadzieniem pomarańczowym. Muffiny wyszły bardzo smaczne, dosyć słodkie, mimo że wcale nie wsypałam dużo cukru. W Polsce trudno dostać ten owoc, ale czytałam, że w Hiszpanii też jest dość popularny, więc przy okazji wakacji można spróbować. Polecam :)

Składniki na 12 muffinek:

2 szklanki mąki
½ szklanki cukru
2 łyżeczki cukru wanilinowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
Skóra starta z jednej pomarańczy
1 jajko
1 jogurt o smaku chirimoyi (160g)
½ szklanki oleju
Sok wyciśnięty z jednej pomarańczy
¼ szklanki mleka
Dodatkowo 12 kostek czekolady z pomarańczowym nadzieniem


Wykonanie:
W jednym naczyniu mieszamy składniki suche, tj: mąkę, oba cukry, proszek do pieczenia i skórkę z pomarańczy. W drugim naczyniu łączymy wszystkie składniki mokre: jajko, jogurt, olej, sok pomarańczowy i mleko. Do naczynia z suchymi składnikami wlewamy składniki mokre i mieszamy łyżką do połączenia. Formę muffinkową smarujemy masłem lub wykładamy papilotkami do muffinek i nakładamy niewielką łyżkę ciasta, wciskamy po kostce czekolady i przykrywamy kolejną łyżką masy. Pieczemy około 20 minut w 180*C.


Smacznego !!!

Bułeczki orzechowe

To, że uwielbiam piec bułeczki, chyba już każdy zauważył po ilości postów na ten temat. Na równi z bułeczkami idą muffiny… Oba te wypieki mają coś uroczego w sobie, że nie mogę przestać ich piec. Przy bułeczkach jest więcej pracy, ale później jaka satysfakcja, że takie cudowne wyszły. Uwielbiam proces zagniatania ciasta, oczekiwania aż wyrośnie, później formowania bułeczek w kształty jakie tylko mi się zamarzą i na koniec proces pieczenia, kiedy w domu roznosi się cudowny zapach pieczywa. To jest chyba uzależniające, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Bułeczki, które prezentuje dzisiaj są przepyszne, wyraźnie czuć w nich orzechy włoskie, mają ciekawy kolor i w smaku nie przypominają żadnych innych, które do tej pory piekłam. Po prostu trzeba spróbować. Sam przepis znalazłam na cudownym blogu „whiteplate”, przepiękne zdjęcia i przepyszne przepisy na różnego rodzaju pieczywo.

Wczoraj bułeczki zajadałam z serem żółtym, dzisiaj w czasie robienia zdjęć pochłonęłam je z miodem i w obu wariantach smakują przepysznie. Na prawdę polecam.
Przepis i wykonanie cytuje za autorką:


Składniki:
380 g mąki pszennej
210 ml mleka
1 jajko
20 g cukru
10 g świeżych drożdży
1,5 łyżeczki soli morskiej
70 g masła o temp. pokojowej
100 g orzechów włoskich, drobno zmielonych
Do posmarowania i posypania: łyżka mleka, sól w płatkach (opcjonalnie)



Wykonanie:
Drożdże zasypać łyżeczką cukru, rozgnieść i poczekać aż się rozpuszczą. Powoli dodawać mleko, jajko, pozostały cukier, sól, mąkę i masło. Zagnieść dosyć luźne ciasto - ja używam do tego celu miksera z hakiem. Na końcu dodać orzechy. Ciasto będzie dosyć luźne, ale nie powinno kleić się do rąk. Przełożyć je do miski.
Przykryć miskę folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce do wyrastania na 2 godziny. Ciasto podwoi objętość.
Wyjąć ciasto z miski, delikatnie nacisnąć dłonią (by je odgazować), podzielić na 9-12 części i z każdej uformować okrągłą bułkę.
Bułki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Posmarować mlekiem i odstawić do wyrastania na godzinę. Po tym czasie ponownie posmarować mlekiem, posypać solą i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 st C. Piec 20-30 minut. Bułeczki powinny się zrumienić, ale pozostać miękkie.
Po upieczeniu położyć na kuchennej kratce i ostudzić.


Smacznego !!!