niedziela, 31 marca 2013

500 kalorii w jednym ciastku - prawdziwy alfajor...


Zastanawiacie się jak to możliwe? Przyjedźcie do Ameryki Południowej, poczujecie wypieki tak słodkie, pełne czekolady i masy kajmakowej, że nawet Nigella przy nich wymięka. Wcale nie żartuje, jeżeli robię coś z tutejszego przepisu, to automatycznie odejmuję cukru. Tutejsze wypieki grzeszą kaloriami, są nimi przepełnione aż po brzegi…… I są okropnie przepyszne :D

Mianem króla takiej słodkości mogę śmiało nazwać ciastko zwane alfajor (czyt. alfahor), bardzo popularne tutaj w Chile i sąsiedniej  Argentynie. Jest to nic innego jak dwa spore ciastka kakaowe, przełożone ogromną ilością  masy kajmakowej i zatopione w polewie czekoladowej. Każdy zawinięty w osobny papierek i ozdobiony naklejką. Niektóre są jeszcze dodatkowo jeszcze wzorkami z białej czekolady, co widać na moich zdjęciach, ale że wzorki wychodziły mi całkiem koślawe, zastawiłam resztę bez ozdoby.

Takie ciastko można kupić w prawie każdej kawiarni, 2 ciacha i kawa za parę groszy. W sprzedaży dostępne są też już wypieczone ciastka, które wystarczy jedynie nadziać i zanurzyć w czekoladzie. Kupiłam takie opakowanie, jednak stwierdziłam że daleko im do tych prawdziwych alfajorów. Ciastka nadzieje pewnie czymś innym, a ja pozostanę przy pieczeniu tych prawdziwych.

Przepis znalazłam na jednej z hiszpańskojęzycznych stron, o tutaj. Havanna to jedna z najlepszych marek robiących alfajory. Warto zabrać taką paczkę z podróży po Ameryce Południowej. Sam przepis jednak nieznacznie zmieniłam, nie odpowiadała mi w składzie skórka pomarańczowa i nutella. Skórkę pominęłam a zamiast nutelli, użyłam zwykłego kakao. Z porcji wychodzi około 50 sztuk sporych ciastek (średnica 7-8 cm) czyli po złożeniu 25 alfajores.

Składniki na ciastka:
320g mąki pszennej,
3 łyżki kakao,
150g maizeny,
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
 175g cukru,
175g miękkiego masła,
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego,
60 ml wody,
1 jajko

Dodatkowo:
Około 500 g masy kajmakowej, gęstej (rzadka będzie wypływać z ciastek),
400 g czekolady najlepiej jakiejś gorzkiej lub pół gorzkiej aby złamać smak słodyczy, rozpuszczonej w kąpieli wodnej, tutaj wykorzystałam cobertura de chocolate sprzedawanej w kilogramowych paczkach, specjalnie przygotowanych do ciastek.


Wykonanie:
Masło ubić z cukrem na puszystą masę, dodać wanilię. Wbić jajko i zmiksować, wlać wodę i jeszcze raz zmiksować. W osobnym naczyniu wymieszać mąki, kakao, i proszek do pieczenia. Przesiać do masy maślanej i dokładnie wymieszać. Zagnieść ciasto, jeżeli będzie klejące, dodać więcej mąki pszennej. Masę zawinąć w folie spożywczą i włożyć do lodówki aby porządnie się schłodziło. Schłodzoną masę rozwałkować na grubość 4 mm, wycinać okręgi średnicy 7-8 cm i piec w piekarniku około 5-7 minut w 180̊C. Ciastka nie mogą wyschnąć zbytnio, najlepiej obserwować jak się pieką i wyjąć w odpowiednim momencie.

Na wystudzone ciastka wycisnąć sporą ilością masy kajmakowej, musi być jej grubo jak na zdjęciu. Złożyć ciastka a nadmiar masy kajmakowej ściągnąć z brzegów. Ciacha zanurzać w roztopionej czekoladzie, odsączyć z nadmiaru i przełożyć na papier do pieczenia i odczekać, aż czekolada zastygnie. Z wierzchu można udekorować wzorkami z białej czekolady. 





sobota, 30 marca 2013

Zdrowe i szybkie śniadanie - idealne


Śniadanie - najważniejszy posiłek dnia. Miałam momenty w życiu, że śniadań nie jadłam w ogóle, co było złym nawykiem. Teraz jest to mój najważniejszy posiłek w ciągu dnia.  Śniadanie musi mnie obudzić i dać kopa do działania na początek dnia. Więc jakie jest szybkie i zdrowe śniadanie, czyli idealne według mnie ?

Szybkie, to znaczy takie które od przygotowania do zjedzenia zajmuje mi max 30 minut. Zdrowe, to takie które zawiera takie składniki, aby w połączeniu ze sobą dały mi potrzebnej energii na przynajmniej kilka godzin. Odpadają wszystkie śniadania typu: upiecz, ugotuj, zmiel, zmiksuj…. To nie dla mnie. Moje śniadanie w ciągu tygodnia  jest proste, szybkie, zdrowe i tego się będę trzymać. A weekend zostawiam sobie czas na długie i rozpieszczone poranne posiłki z moim Misiakiem.

Najważniejszymi składnikami mojego śniadania to: granola, warto przygotować ją sobie samemu w domu, wystarczy uprażyć płatki owsiane z ulubionymi orzechami. Do mojej ostatniej granoli dodałam jeszcze owoce kandyzowane, tak dla koloru. Przygotowanie takiej granoli trwa 30 minut, które można poświęcić wieczorem po pracy. Przygotowuję zawszę taką porcję, aby starczyło mi przynajmniej na 2 tygodnie. Przechowuje w zamkniętym pojemniku.

A dlaczego granola ? bo płatki owsiane zawierają dużo witaminy B6, która pomaga w koncentracji. Orzechy, bo zawierają w sobie dużo zdrowych kwasów jedno- i wielonasyconych. Zawierają też witaminę E, potężny antyoksydant i kwas foliowy.

Ale wracając do mojego szybkiego i zdrowego śniadania. Przygotowanie jest banalnie proste, o ile wcześniej przygotowało się granolę. Reszta jest już ekspresowa.....

Potrzebujemy:
1 jabłko,
1 łyżka otrąb,
4-5 łyżek granoli,
*kilka sztuk rodzynek, żurawiny, można dodać jeszcze więcej orzechów,
1 kubeczek jogurtu naturalnego lub kefir,

Jabłko należy pokroić w cienkie plasterki, posypać otrębami i granolą. Na to dorzucić kilka rodzynek, żurawiny, troszkę orzechów. Całość zalać jogurtem i dokładnie wymieszać. Przygotowanie rano posiłku zajmuje mi 5 minut, tak więc mam całe 25 minut na delektowanie się nim. Jak dla mnie bomba.


Wpis bierze udział w konkursie BelVita.


środa, 27 marca 2013

Zmagania z dietą, dzień VII

Ostatni dzień akcji. Ostatnie zdjęcia, ale nie ostatnie dania, bo dietę nadal kontynuuję w lekko zmienionej formie, ale ciągle z dużą ilością błonnika w postaci warzyw.

Śniadanie I
Kefir z rodzynkami, otrębami i granolą


Obiad
Pieczony łosoś z warzywami. Łosoś 150 g upiekłam w foli aluminiowej wraz z papryką, cebulą, listkiem laurowym, przyprawami i kawałeczkiem masła. Do tego smażone plasterki cukinii, gotowane ziemniaczki i surówka z jabłka i marchewki.


Kolacja
Kanapki z białym serkiem, tuńczykiem posypane ziarnami słonecznika i szczypiorkiem


Zmagania z dietą, dzień VI

Dzień szósty, czyli leniwy sobotni poranek, później wypad na miasto w poszukiwaniu składników do moich słodkości, które mam nadzieję zaprezentować niedługo.

Śniadanie I i jedyne tego dnia
Jajecznica z 3 małych jaj i pomidora, ozdobiona szczypiorkiem. Do tego kromka chleba z serkiem białym i przepyszna herbata mango z truskawką


Obiad
Wołowina 100g z mrożoną mieszanką warzyw. Wołowinę podsmażyć na oleju rzepakowym razem z cebulą i czonsnkiem. Dodać ulubione warzywa, u mnie papryka, groszek, fasolka, kukurydza, marchew. Całość "zaklepana" sosem pomidorowym, przyprawione na ostro, papyką mieloną i zołami. Podane z brązowym ryżem.


Kolacja
Koktajl z avocado i banana. Owoce trzeba zmiksować, dolać szklankę kefiru/mleka/jogurtu i łyżeczkę miodu. Zmiksować szybko jeszcze raz i podawać.


Zmagania z dietą, dzień V

Akcja prowadzona przez Beatę z bloga "Z pamiętnika dietetyka" skończyła się w niedzielę. mimo to nadal kontynuuje wytyczne zwarte w planie żywieniowym przeznaczonym dla mnie. Pozostało mi jednak uaktualnić blog o ostatnie dni akcji. Dzisiaj dzień V, bardzo smaczny dzień... jak cała dieta.

Śniadanie I
200g melona  kubeczek jogurtu naturalnego, 50 g domowej granoli, łyżka otrąb pszennych. Do tego na czczo przed posiłkiem szklanka ciepłej wody z sokiem z cytryny.


Śniadanie II
Kanapki z chleba żytnio pszennego, kilka listków sałaty lodowej, plasterek sera żółtego, chuda wędlina z piersi kurczaka, pomidor i szczypiorek


Obiad
Pieczony filet z kurczaka z warzywami. Filet zamarynowałam w ziołach i czosnku, odrobinie oleju rzepakowego, zawinęłam w folię aluminiową i zapiekłam. Do tego gotowany kalafior,  2 marchewki i brązowy ryż. 


Kolacja
Tost z chleba żytnio-pszennego, z pastą z avocado i plasterkiem sera białego. Avocado przekroić, wyjąć pestkę, zgnieść na talerzu z dodatkiem soli i pieprzu. Można dodać troszkę czosnku, chili i drobno pokrojonego pomidora. Ale najbardziej smakuje mi solo.


niedziela, 24 marca 2013

Zmagania z dietą, dzień IV

Czwarty dzień diety minął mi bardzo smacznie. Oto co miałam w planie do zjedzenia tego dnia. Wszystko jest przepyszne a to w diecie najważniejsze.

Śniadanie I
Kubeczek naturalnego jogurtu, 50 g suszonych śliwek, łyżka otrąb pszennych i 15 g migdałów, granola


Śniadanie II
Kanapki z białym serkiem i tuńczykiem. Co tu dużo pisać, przepyszne.


Obiad
Rolada z piersi kurczaka ze szpinakiem. 1 pojedyncza pierś rozcięta w poprzek. 200 g szpinaku ugotowanego, poszatkowanego i usmażonego z cebulką. Pierś kurczaka trzeba dobrze rozbić. przyprawić solą i pieprzem. Nałożyć szpinak i zawinąć, posypać sezamem i ulubionymi ziołami. Całość zawinąć w folię aluminiową i zawinąć. Piec w piekarniku przez około 35 minut w 180 stopniach C.


Kolacja
Kanapki z grillowanym kurczakiem. Jedna z pomidorem i słonecznikiem, druga z ogórkiem i migdałami. Obie przepyszne.




piątek, 22 marca 2013

Zmagania z dietą, dzień III

To już trzeci dzień, od kiedy mam dietę. Beata z bloga "Z Pamiętnika Dietetyka" ułożyła mi siedmiodniowy plan żywieniowy, pomagający mojemu brzuszkowi uregulować pracę. Dieta jest przepyszna, powoli przechodzą mi wszystkie dolegliwości, zaczynam czuć zmiany. Tak mi posmakowała ta dieta, że nawet nie tęsknie za makaronem. No może mi brakuje czegoś słodkiego, poza tym jakbym przestała piec musiałabym zamknąć bloga.... czego zrobić nie chcę. Na razie jednak koncentruje się na moim zdrowiu. Piec z pewnością będę, mam dla kogo :)

Śniadanie I
Jedno jabłko, 15 g migdałów, 1 łyżka otrąb pszennych, 30 g rodzynek, ziarenka chia. Wszystko zalane 200g kefiru.


 Śniadanie II
Kanapki z chleba żytnio - pszennego, kilka plasterków grillowanego kurczaka, sałata, ogórek i prażone migdały. Jak dla mnie bombowe połączenie. Pychota.


Obiad
Gotowany i fotografowany wieczorem. Pieczony z warzywami łosoś. Łososia należy przyprawić solą i pieprzem, ułożyć na foli aluminiowej, dodać paski papryki i cebuli, zmiażdżony czosnek, plasterek pomidora, liść laurowy i przyprawy. Na wierzch położyć listek masła. Całość zawinąć i zapiekać około 40 minut. Do tego brokuły i brązowy ryż.


Podwieczorek
Pyszne zielone jabłuszko


Kolacja
Koktajl bananowy, czyli 1 banan i szklanka kefiru. bzzzzz i gotowe. Pysznie, smacznie, zdrowo.


czwartek, 21 marca 2013

Zmagania z dietą, dzień II


Drugi dzień diety minął bardzo smacznie. Duża ilość otrąb na śniadanie spowodowała podrażnienie jelit, więc tym którzy mają problemy z układem trawiennym, tak jak ja, rekomenduje dodawać ich mniej do posiłków.

Śniadanie I
Jedno jabłko, 50 g rodzynek, 30 g otrąb i 200 g kefiru lub jogurtu naturalnego.


Śniadanie II
Dwie kromki chleba żytnio pszennego z domowej roboty twarożkiem ze szczypiorkiem.


Obiad
Nadziewane papryki
100g mięsa mielonego, 1 duża papryka (ja miałam mniejsze i wyszło mi 3 szt.) pół cebuli, 50 g brązowego ryżu i przyprawy.
Mięso mielone wymieszać z podsmażoną cebulą, ryżem i przyprawami. Oczyszczone papryki wypełnić nadzieniem i zapiekać w piekarniku przez około 35 minut w temp. 180 stopni C, aż papryka będzie miękka a mięso upieczone.


Kolacja
Sałatka z połowy ogórka, pomidora, kilku liści sałaty lodowej. Do tego jajko, przyprawy kilka kleksów jogurtu naturalnego.


środa, 20 marca 2013

„Zmagania z dietą” – akcja, dzień I


Witajcie,
jak pisałam w sobotę, biorę udział w akcji prowadzonej przez Beatę z bloga Z Pamiętnika Dietetyka. Dziewczyna ułożyła mi plan żywieniowy, w którym zwiększona jest podaż błonnika, tak aby uregulować mój nieco szwankujący przewód pokarmowy.

Moje relacje, opinie i zdjęcia możecie znaleźć na blogu Beaty, o tutaj. A u mnie chciałabym przedstawić Wam przepisy na te łatwe, szybkie i smaczne dania. Nie jest łatwo trzymać się planu żywieniowego, kiedy brakuje podstawowych produktów w Chile. Radzę sobie całkiem nieźle.

Kefir robię sama, chleb do diety też upiekłam sobie sama. No było kilka ciekawych zamian w związku z brakiem u mnie odpowiednich produktów, o czym będziecie dowiadywać się w kolejnych relacjach.

Śniadanie I
Tym razem sklepowa granola, brakło czasu i sił na robienie swojej. Po zakupie stwierdzam jednak, że domowa jest milion lat świetlnych przed tą sklepową.
Tak więc granola 50g, jedno starte jabłko, otręby, cynamon, wszystko zalane domowym kefirem.


Śniadanie II
2 kromki chleba żytnio pszennego (niedługo pokażę przepis na blogu). Sałata, grillowana pierś z kurczaka i plasterek pomidora.


Obiad
Smaczne połączenie warzyw i mięsa.
100 g wołowiny,
1 cebula,
1 ząbek czosnku
200g różnych papryk,
1 łyżka pasty pomidorowej,
*ulubione przyprawy, papryka ostra, oregano, sól, pieprz, tymianek, majeranek.

Wołowinę i warzywa pokroić w kostkę. Na patelni rozgrzać trochę oleju rzepakowego, podsmażyć cebulę, wrzucić mięso i poczekać, aż się usmaży. Dodać papryki, gdy już zmiękną całość „zaklepać” pastą pomidorową i przyprawami. Do tego podać osobno ryż brązowy i kilka różyczek kalafiora.


Kolacja
Szybka sałatka z brokułu, tuńczyka i pomidora. Całość można by zalać dipem czosnkowym.


Tak minął mi pierwszy dzień wyzwania :)

niedziela, 17 marca 2013

Ogłoszenia parafialne ;)

Witajcie w kolejnym wydaniu słodkiej przygody. W ten weekend nie pojawi się żaden słodki przepis, jak już zauważyliście, sobota minęła a tu nic a nic. Niemniej jednak już od nowego tygodnia na blogu będzie się działo coś ciekawego. Dzięki właścicielce bloga Z Pamiętnika Dietetyka będę miała szansę wziąć udział w ciekawym przedsięwzięciu. Będzie ono związane z dietą of course i próbą pomocy uregulowania mojego systemu pokarmowego do w miarę regularnego działania, bo niestety mam z tym wielki problem. Beata, właścicielka w/w bloga ułożyła mi bardzo ciekawy plan żywieniowy skoncentrowany na poprawie działania mojego brzuchala. Moim zadaniem będzie trzymanie się przynajmniej przez tydzień diety, przygotowywanie posiłków według wytycznych, pstrykanie fotek każdemu daniu i dodaniu komentarza na temat strawy. Tak więc na blogu pojawi się osobny dział związany z tym przedsięwzięciem oprawiony moimi fotkami, opiniami i rezultatami końcowymi. Całość oczywiście pojawi się też na blogu pomysłodawczyni całej zabawy. Czeka więc Was tydzień relacji z moimi zmaganiami w diecie.... trzymajcie kciuki :)

niedziela, 10 marca 2013

Zagadka - co to jest?

Wpadłam na pomysł, aby pokazać Wam na łamach mojego blogu produkty, które odkryłam tutaj w Chile. Zakładka nazywać się będzie "Znalezione w Chile" i będę tutaj umieszczać i pokazywać różnego rodzaju ciekawostki spożywcze. Będą się pojawiać owoce, warzywa, produkty ze sklepowych półek. Postaram się wam pokazać co i jak jedzą Chilijczycy.

Dzisiaj mam dla was zagadkę, ciekawa jestem czy zgadniecie. Odpowiedź umieszczę później, późnym chilijskim wieczorem, czyli poniedziałkowym polskim porankiem :)



Jest godzina 21.40 i czas przedstawić Wam odpowiedź na pytanie o zagadkowy owoc. Nazywa się pepino , po polsku psianka melonowa. Po nazwie można się domyśleć, że w smaku przypomina melon, jednak jego konsystencja jest bardzie gruszkowata. Mi osobiście nie przypadł do gustu, wolę zwykłego melona. Chilijczycy natomiast bardzo je lubią Po więcej info odsyłam do cioci Wikipedii o tutaj.

Trufelki orzechowo – czekoladowe


To jest coś czego nie robię zbyt często, w sumie to drugi raz w moim życiu. Ostatnio załapałam bakcyla na tworzenie czekoladowych mini słodyczy. Zaopatrzyłam się w wielkie kilogramowe blaty specjalnej czekolady przygotowanej do takich wyrobów, o tutaj możecie zobaczyć jak to wygląda. Wystarczy  rozpuścić je w kąpieli wodnej i można tworzyć małe cudeńka. Przy pomocy foremek można wypełniać je ulubionymi nadzieniami, a możliwości jest ogrom. Na pierwszy ogień poszły jednak łatwe trufelki orzechowo - czekoladowe, które nie potrzebują żadnej foremki do ich przygotowania, chociaż chyba sobie sprawię kilka bo zabawa mnie wciągnęła. Te które tutaj prezentuje wystarczy uformować  w dłoniach i zatopić w polewie czekoladowej. Później już tylko udekorować.

Trufelki wyszły bardzo, bardzo słodkie, orzechowo – czekoladowe, dla prawdziwych słodyczożerów. Mnie udało się zjeść jedną i byłam przepełniona wspaniałym smakiem czekolady i orzechów. Felipe doszedł do 3 pod rząd :D.


Składniki na około 40 sztuk:
130 g uprażonych i obranych ze skórki (nie musi być dokładnie) orzechy laskowe,
80 g herbatników,
125 g czekolady semi dulce (czyli taka pół na pół)( jaużyłam przygotowanej mieszanki),
½ szklanki mleka zagęszczonego słodzonego,
5 łyżek nutelli,
3 rodzaje mieszanek czekoladowych do ozdobienia uformowanych trufli. Po około 60 g z każdej, gorzka, mleczna i biała. Mogą być zwykłe czekolady.


Wykonanie:
Orzechy zmielić wraz z herbatnikami, zalać rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladą, nutellą i mlekiem zagęszczonym słodzonym wszystko razem dokładnie wymieszać. Jeżeli masa będzie zbyt sucha, można dodać odrobinę więcej mleka zagęszczonego. Formujemy w dłoni trufelki wielkości orzecha włoskiego, układamy na tacy. Całość wstawiamy do lodówki na czas przygotowania polew czekoladowych. Czekolady należy rozpuścić w kąpieli wodnej do uzyskania płynnej konsystencji. Wyjmujemy trufelki z lodówki, nadziewamy na wykałaczkę i maczamy w polewie. Przekładamy na papier do wystygnięcia. Na koniec z resztek polew można poozdabiać trufelki w różnie wzorki.
Trzymać w lodówce, wyjąć przynajmniej pół godziny przed podaniem, wtedy zmiękną troszkę i nie będą takie zimne.

Smacznego !!

Masło orzechowe


Nie macie nawet pojęcia jak za mną chodziło masło orzechowe. Te na sklepowych półkach odstraszały mnie ilością poprawiaczy smaku i konserwantów, a przecież masło takie można sobie zrobić samemu z maksimum 3 składników. Nic prostszego, w rzeczywistości to przysłowiowa bułka z masłem…. orzechowym :) Musicie spróbować, bo to jest po prostu nieziemskie. Sobotnie śniadanie było przepyszne.


Na sporawy słoiczek potrzeba:
500 g orzeszków ziemnych (moje były niesolone, jeżeli wybierzecie solone, to nie dodajecie dodatkowo soli),
1 łyżeczka soli morskiej,
1 łyżeczka cukru waniliowego,


Wykonanie:
Orzeszki trzeba uprażyć na suchej patelni, uważając aby ich nie przypalić. Następnie przekładamy je do malaksera i zaczynamy mielić. Najpierw na drobno (można sobie odłożyć łyżkę jeszcze takich grubo zmielonych orzechów i dodać do końcowego masła, powstanie wersja crunch). Orzeszki trzeba mielić z przerwami, aby maszyna się nie przegrzała, przez około 15 minut. Pod sam koniec zacznie wydzielać się olej z orzechów i całość nabierze bardziej maślanej konsystencji. Dodajemy sól i cukier waniliowy i ostatni raz mieszamy wszystko. Przekładamy do słoiczka i jak wystygnie przekładamy do lodówki. Czytałam, że takie masło wytrzyma do miesiąca, ale kto tyle czasu je będzie trzymał w lodówce ;).

Smacznego !!

niedziela, 3 marca 2013

Risotto i krewetki


To jest zupełny debiut w mojej kuchni, po raz pierwszy skusiłam się zrobić osławione włoskie risotto. Nigdy go nie jadłam, dlatego też obok stał mój Felipe i smakował co chwile czekając, aż wreszcie ziarenka ryżu osiągną pożądaną konsystencję. Przed przygotowaniem tego dania sporo się naczytałam, aby przypadkiem go nie spiep***niczyć ;) i aby wyszedł smaczny. Teraz z chęcią wybrałabym się do jakiejś włoskiej knajpy aby porównać smaki.

Samo risotto jednak, mimo że bardzo smaczne wydawało mi się jakieś takie ubogie i za proste. Postanowiłam osobno przyrządzić krewetki i udekorować nimi danie. Wyszło bardzo smacznie, lekko pikantnie, ale bez przesady. Przepyszny ryżowy krem z parmezanem, krewetkami, posypany natką pietruszki okazał się prostym daniem, które zacznę robić częściej.


Składniki dla 2 głodomorów lub 3 w miarę normalnych ludzi ;)
1 szklanka ryżu do risotto (arborio),
1 mała cebulka,
1 mały czosnek,
1 łyżka masła + dodatkowe 50g pod koniec,
2 – 3 łyżki oliwy z oliwek,
*ser parmezan, u mnie około 40g, ale następnym razem sypnę troszkę więcej,
*bulion - ciepły, około 1 litra, jak braknie to należy dolać zwykłej ciepłej wody, u mnie bulion niestety z kostki,
*około ½ szklanki białego wina (podgrzanego),
*szczypta szafranu,

W naczyniu rozgrzać masło z oliwą, wrzucić cebulkę, czosnek i szafran. Poczekać, aż cebulka się zeszkli i wtedy wsypać ryż. Mieszać dokładnie, aby każde ziarenko pokryło się masełkiem. Wlewamy ciepłe wino, mieszamy aż ryż je wchłonie. Zaczynamy dolewać po chochli bulionu, czekając aż poprzednia chochla zostanie całkowicie wchłonięta przez ryż. Czynność powtarzać, aż ziarenka ryżu będą miękkie i będą pięknie obtoczone kremowym sosem. Gdy stwierdzimy, że ryż jest już gotowy, naczynie zdejmujemy z ognia, dodajemy masło i parmezan, mieszamy całość i przykrywamy pokrywką na 2 minuty. To pozwala podobno „odpocząć” daniu i uzyskać kremową konsystencję


Składniki do krewetek:
*około 250 g mrożonych krewetek, rozmrożonych,
½ papryczki chili, drobno pokrojonej,
2 małe ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę,
1 mała cebulka, drobno posiekana,
1 łyżka masła,
2 – 3 łyżki oliwy z oliwek,

Rozmrożone krewetki wrzucamy na wcześniej rozgrzaną patelnie z masełkiem, oliwą cebulką, czosnkiem i chili. Smażymy dosłownie tylko chwileczkę, około 2 – 3 minut. Dłuższa obróbka termiczna powoduje, że krewetki stają się gumowate.

Tak przyrządzone krewetki układamy na wierzchu risotto, całość dekorujemy natką pietruszki.

Pychota !! 

Sernik malinowy - bezcenny...


Zrobienie twarogu – 3 dni, zmielenie go dwa razy w ręcznej maszynce - pół godziny, zrobienie i upieczenie ciasta kruchego – 45 minut, wymieszanie składników – kilka chwil, pieczenie – lekko ponad godzinę…… uśmiech mojego faceta na widok malin w serniku – bezcenne…

Tak powstał sernik malinowy, wypatrzony na Moje Wypieki, lekko zmodyfikowany przeze mnie, ze względu na brak niektórych produktów. Ci co czytają mojego bloga, wiedzą już jak trudno jest tutaj zrobić sernik. Ci co dopiero weszli do mnie po raz pierwszy mówię, że twaróg robię sama, sam proces trwa 3 dni, ale warto, zresztą zobaczcie efekt.

Sernik wyszedł bardzo, bardzo smaczny. Jest raczej z tych cięższych, serowych, ale bardzo puszystych, kwaskowatość malin świetnie się komponuje z słodkim twarogiem i kruchym spodem. Płatki migdałowe idealnie zdobią ciasto. Mój Felipe został sernikożercą, pokochał ten smak od pierwszego spróbowania. Będzie z niego Polak ;) A mi po głowie chodzą już kolejne serniki i mimo, że zrobienie ich tutaj kosztuje sporo czasu, to efekt wart jest tego czekania.

Pozwolę sobie zacytować składniki ciasta ze strony twórczyni tego dzieła, ja tylko zaznaczę obok moje zmiany.


Składniki na kruchy spód:
150 g mąki pszennej,
2 łyżki drobnego cukru do wypieków (u mnie cukier puder),
100 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę,
1 żółtko,
1 łyżka zimnej wody,

Składniki na masę serową:
1 kg twarogu tłustego lub półtłustego zmielonego przynajmniej dwukrotnie (u mnie około 800 g twarogu zrobionego przeze mnie i jedno opakowanie serka Philadelphia, wszystko zmielone razem),
100 ml śmietany kremówki 30% lub 36%,
5 dużych jajek,
200 g cukru,
2 łyżeczki ekstraktu z migdałów (zapach waniliowy),
3 łyżki mąki pszennej,
1 łyżka mąki ziemniaczanej,
300 g malin (po zdjęciach widać, że o wiele więcej, było około 400g),
3/4 szklanki płatków migdałów,

Na stolnicę wysypać mąkę, zrobić dołek, w którym umieścić cukier, masło i żółtko. Dodane składniki zagnieść razem, następnie stopniowo dodawać do nich mąkę, wyrabiając między palcami, jak na kruszonkę. Dodać zimną wodę i zagnieść gładkie ciasto. Uformować z niego kulę, lekko spłaszczyć, owinąć folią i schłodzić w lodówce przez 30 minut.
Schłodzone ciasto rozwałkować na wielkość formy (30 x 23 cm), przenieść na dno formy, dokładnie wylepić, ponakłuwać widelcem  (mi się to nie udało, ciastem po kawałku wylepiałam formę). Podpiec w temperaturze 190ºC przez około 15 - 20 minut lub do momentu zezłocenia się ciasta. Wyjąć z piekarnika, lekko przestudzić na czas przygotowania masy serowej.

Wszystkie składniki masy serowej powinny być w temperaturze pokojowej.
Jajka (w całości) roztrzepać w misce ręczną trzepaczką. Dodać do nich cukier i wymieszać.
W misie miksera umieścić zmielony twaróg, śmietanę, jajka roztrzepane z cukrem, ekstrakt z migdałów, obie mąki (przesiane). Wszystkie składniki zmiksować, przez chwilę, tylko do połączenia się składników (wymieszałam  dokładnie drewnianą łyżką). Zmiksowaną masę wylać na podpieczony wcześniej spód.
Na wierzchu masy serowej poukładać maliny. Posypać płatkami migdałów.
Piec w temperaturze 150ºC przez 1 godzinę 15 minut, lub dłużej, do momentu aż środek sernika będzie ścięty i sprężysty przy dotyku patyczkiem. Wystudzić w lekko uchylonym piekarniku.
Schłodzić w lodówce, przez kilka godzin.


Polecam !!