Kolejny chlebek na moim koncie, ale nie byle jaki. Tym razem z dodatkami w środku. Słonecznik, siemię, otręby i płatki owsiane. Z wierzchu widać pestki dyni i czarny sezam. Jest wypchany po brzegi ziarnami i jest obłędnie pyszny. Znowu mi pękł, ale tym razem od góry. Widać też zaczątki dziur w miąższu. Jeszcze troszkę…. czuję że idę w dobrym kierunku. Co kolejny chleb, to bardziej wyrobiony, wypieczony. Brakuje mi jeszcze wprawy….. no i wagi kuchennej. Nadal robię wszystko na tak zwane „oko”. Jak widać nie są to totalne klapy. Przeliczam jak mogę….. na szklanki, na łyżki, łyżeczki. Jest trudniej, kieruję się bardziej opisem ciasta. Jeśli przepis mówi, że ciasto jest klejące, to moje też staram się tak „umieszać”. Jest trudniej, ale jaka frajda kiedy z piekarnika wychodzi i tak przepyszny bochen.
Ten przepis znalazłam tutaj, gdzie wcześniej został znaleziony o tutaj… Oprócz tego, że są zmienione mąki co do oryginału no i metoda „na oko”, reszta jest identyczna. Przepis i wykonanie pozwolę sobie zacytować z w/w pierwszego bloga. Wytłuszczę tylko moje uwagi.
Składniki:
zaczyn:
20 g żytniego zakwasu, 2 łyżki
60 g wody, 1/3 szklanki
80 g mąki pszennej razowej, 5 ½ łyżki
namaczanka:
18 g pestek słonecznika, 2 łyżki
18 g siemienia lnianego, 2 łyżki
18 g płatków owsianych, 2 łyżki
18 g otrąb pszennych, 4 łyżki
40 g wody, ¼ szklanki
ciasto chlebowe:
260 g mąki pszennej (T550 lub chlebowej T750), 1 ¾ szklanki
140 g mąki żytniej chlebowej T720, 1 szklanka
12 g soli (dałam raczej mniej), 1 łyżka
2 gramy świeżych drożdży, ¼ łyżeczki suchych
1 łyżeczka brązowego cukru, biały cukier
280 g wody, 280 ml
Zaczyn,
Namaczanka,
Wykonanie:
Zaczyn:
Najpierw zaczyn. Mieszam wszystkie składniki i odstawiam pod przykryciem na noc.
Namaczanka:
To samo co z zaczynem
Chleb:
Wszystkie składniki oprócz namaczani, mieszam i wyrabiam robotem kuchennym przez kilka minut. Nie dorobiłam się jeszcze robota kuchennego, wyrabiałam ręcznie około 10 minut. Dodaję ziarna i znowu wyrabiam następne kilka minut. Formuję kulę i odstawiam na około 1,5 godziny. Ciasto jest bardzo lepkie. Oj lepi się…
Lekko zagniatam, znowu odstawiam na pół godziny pod przykryciem. Ten proces ominęłam. Wyszłam z domu na 4 h, co nie zaszkodziło mojemu chlebkowi.
Formuję chleb, wkładam do koszyka do wyrastania złączeniem do góry i odstawiam na około godzinę. Przy formowaniu bochenka warto pamiętać, by przede wszystkim mieć w mące ręce i stolnicę, a nie posypywać nią ciasta chlebowego. A sam proces wygląda tak: delikatnie rozciągam ciasto w spory prostokąt, następnie składam na zakładkę na trzy części, przekręcam o 90 stopni i znowu składam na trzy części.
Rozgrzewam piekarnik do 240 stopni. Na dno wstawiam naczynie żaroodporne z gorącą wodą (raczej nie więcej niż pół szklanki wody) lub po wstawieniu chleba spryskuję wnętrze piekarnika spryskiwaczem do kwiatków (uważając na żarówkę). U mnie wygląda to podobnie, nagrzewam „na oko”, niestety nie mam termometru w piecu.
Chleb delikatnie przekładam z foremki na blachę (a raczej wyrzucam przekręcając koszyk do góry nogami). Nacinam bardzo ostrym nożem (niestety nie mam skalpela ani żyletki ja też nie mam), ważne, żeby nie naciskać chleba podczas nacinania i ewentualnie omiatam z nadmiaru mąki. Chleb na zdjęciu nacięłam widocznie za mało i mi pękł. Mój został posmarowany wodą i posypany ziarnami dodatkowo.
Piekę około 35 minut. Po postukaniu w spód, bochenek powinien wydawać głuchy dźwięk. Mój piekł się dobre 45 minut i był głuchy, że hoho.
Smacznego !!!
baardzo fajny chlebek ;]
OdpowiedzUsuńz takim piknikowe kanapki są rozkoszą najlepsza pod słońcem! bo domowy chleb zawsze jest najwspanialszy.
Piekny! Lubie chlebby pelne ziaren.
OdpowiedzUsuńsmakowity bochenek no i zdrowy dzięki ziarenkom:)
OdpowiedzUsuńChleb bez pęknięcia się nie liczy! Jest doskonały, jak dla mnie nic więcej mu nie potrzeba...
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda :) A pęknięcie jest super :D Uwielbiam chleby z ziarnami :)
OdpowiedzUsuńdzięki, chyba te pęknięcia mąjąw sobie coś uroczego... przynajmniej nie wyglądają na te równe sklepowe hihihihi. Był przepyszny, piszę w czasie przeszłym, bo niestety już go nie ma. Na pewno go powtórzę. Polecam wszyskim.
OdpowiedzUsuń