wtorek, 24 kwietnia 2012

Gotowane kasztany


Pierwszy raz kasztany jadłam w Portugali, sprzedawane na ulicy w Lizbonie. Były pieczone i jedyne co pamiętam to cholernie trudno było je obrać. Smak mnie wtedy też nie zachwycił, suche i zupełnie bez smaku, może były stare czy co. To było pamiętnego roku 2004. Od tamtego czasu nawet nie pomyślałam o kasztanach, chyba mnie zniechęciły te twarde skorupki i bezpłciowy smak. To jednak zmieniło się w 2012 roku. Jakiś czas temu przybrany dziadek przyniósł wór kasztanów. Pokręciłam nosem, bo w pamięci miałam te z Lizbony. Ale stwierdziłam, że dam im drugą szansę. W Europie kasztany jada się pieczone, jak dla mnie super suche i prawie niemożliwe do obrania. Tutaj kasztany gotujemy i powiem Wam, że się normalnie zakochałam w tych maleństwach. Nie są suche i twarde, wręcz przeciwnie, można je obierać dłońmi lub jak mnie poinstruowano – przekrawa się nożem na pół i wyjada łyżeczką miękkie i słodziutkie wnętrze. Sporo się naczytałam o kasztach, że trzeba uważać czy nie są stare, spleśniałe czy robaczywe. Ale tutaj sprzedawane są prawie prosto z drzew (jedno rośnie nawet koło mojego domu) i zjadłam już ich tyle i ani razu nie było „zonka”. Pychota, na nowo przekonałam się do kasztanów, ale tylko w wersji gotowanej.



Wykonanie:
Kasztany wrzucamy do szybkowaru, zalewamy wodą i gotujemy około 30 – 40 minut, aż skorupka zmięknie i będzie można ją w miarę łatwo obrać. That’s All folks !!! :D

Smacznego !!!

3 komentarze:

  1. Kasztany łatwo się psują, to prawda. Ja pieczone jadłam pierwszy raz w Paryżu, były przepyszne. Później piekłam je również w domu, ale to już nie było to samo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kasztany :)
    Siostra zawsze w sezonie przywozi mi paczuszkę z Włoch.. są cudowne, preferuje z patelni lub piekarnika :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W Chile dodają jeszcze odrobinę cukru.
    polecam film mojego syna:
    http://www.youtube.com/watch?v=6QMA_qiBHIA
    Mirek

    OdpowiedzUsuń