Miałam trzy opcje na ten weekend… coś drożdżowego – mmmmm
uwielbiam. Coś jabłkowego, bo tęsknie za jabłecznikiem mamy. No i coś
owsianego, bo płatki owsiane lubię jeść z mlekiem, no i na pewno są zdrowsze od
„czegoś” drożdżowego czy jabłkowego.
Owsianych ciastek narobiłam się już, zanim stworzyłam
bloga, pojawiały się u nas prawie co tydzień. Bardzo lubiliśmy je chrupać. Jednak
takie ciacha zawierały cukier, masło i mimo samych płatków, to raczej do
zdrowych nie należały.
Wpadł mi w oko przepis Nigelli, tak w Chile też jest
popularna :D. Nigella zrobiła owsiane batoniki, ja przepis trochę podrasowałam
i wyszło mi to, co prezentuję na zdjęciu. Uprzedzam, nie są słodkie, pomijając
2 łyżek miodu i naturalną słodycz owoców kandyzowanych. Spód batoników
dodatkowo zanurzyłam w roztopionej gorzkiej czekoladzie. Bałam się trochę, że
Felipe nie posmakują. Myliłam się bardzo, stwierdził że to idealna odskocznia
od wszystkich słodkich wypieków jakie zrobiłam do tej pory. Nigella mnie zainspirowała, ale
mnogość dodatków jakie wrzucałam do moich batoników, spowodowały że stworzyłam
coś zupełnie innego.
Składniki na 15
sporych kwadratów:
285 g płatków owsianych,
zwykłych
40 g wiórków kokosowych,
40 g sezamu,
40 g słonecznika,
40 g ziaren dyni,
20 g suszonej żurawiny,
20 g kandyzowanego mango,
20 g suszonej moreli,
20 g kandyzowanego ananasa,
20 g kandyzowanej papai,
30 g migdałów,
30 g orzechów włoskich,
30 g orzechów laskowych,
30 g pistacji,
2 łyżki miodu,
1 puszka mleka skondensowanego niesłodzonego,
125 g gorzkiej czekolady, rozpuszczonej
Wykonanie:
Wszystkie suche składniki wymieszać ze sobą w jednej
misce. W rondelku podgrzać mleko skondensowane z miodem. Kiedy będzie ciepłe
połączyć ze składnikami sypkimi i dobrze wszystko wymieszać. Na blachę o
wymiarach 20 x 30 cm położyć papier do pieczenia i wysypać masę. Lekko
wyrównać, ale nie dociskać zbytnio. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 130
stopni Celsjusza i piec około 1 godziny, aż wierzch ładnie się zarumieni.
Batoniki wystudzić i dopiero lekko ciepłe kroić na kawałki. Zupełnie wystudzone
zamaczać w rozpuszczonej czekoladzie i układać do góry nogami na blacie, aby
czekolada zastygła.