piątek, 8 lutego 2013

Pączki z dziurką - na bogato


Tradycja, rzecz święta…… Pamiętam jak byłam mała, w tłusty czwartek zawsze pałaszowało się ogromne ilości pączków, faworków, racuchów i bułek słodkich…. No limits, tego dnia było wszystko dozwolone. Gdy podrosłam, trochę się to zmieniło, już nie robiło się w domu. Zawsze ktoś przyniósł z cukierni. W tamtym roku, pierwszym na obczyźnie, w ogóle nie obchodziłam tłustego czwartku. W tym roku, właśnie podglądam prawym okiem jak mój Felipe pałaszuje drugiego pączka. Sporo poszło do pracy aby moje współpracownice poznały co to jest tłusty czwartek. Rozeszły się co do jednego pączka. Kilka zaniosłam bliskiej mi Polce tutaj, może lepiej nie będę mówić ile ona zjadła….:P

Ja tłustoczwartkowym zwyczajem zjadłam więcej niż programowy jeden, a ile to się nie przyznam. Jestem z tych co pączki smakują :D.

Ciasto wymyśliłam sobie sama, nie jest słodkie natomiast ozdobiłam na bogato, orzechowo i słodko. Było dulce de leche, była czekolada…. Jak szaleć to szaleć, bo następne takie pączki za rok, no chyba że znajdę gdzieś konfiturę z płatków róży, a może ktoś mi przywiezie z Polski, nie omieszkam się popełnić pączków jeszcze raz.

Wyszło mi aż 37 sztuk


Składniki:
1 kg mąki pszennej,
70g cukru,
20 g suchych drożdży,
500 ml ciepłego mleka,
3 zółtka,
1 jajko,
1 kieliszek whisky,
60 g rozpuszczonego masła,
*szczypta soli,
*ulubione orzechy, wiórki kokosowe, płatki migdałowe
1 l oleju słonecznikowego do smażenia,

Polewa z dulce de  leche:
150 g dulce de leche,
1 łyżka masła,

Składniki wymieszać w kąpieli wodnej i odstawić, zimniejsze będzie gęstsze.

Polewa czekoladowa:
80 g czekolady 62 % kakao,
1 łyżka masła

Składniki rozpuścić w kąpieli wodnej:


Wykonanie:
Mąkę przesiać do miski, dodać cukier, drożdże, sól, whisky, żółtka i całe jajko. Powoli dolewać mleka i mieszać do połączenia się składników. Zacząć wyrabiać, ciasto było mięciutkie, troszkę klejące, po troszku podsypywałam mąki. Na koniec wyrabiania dodał roztopione masło i dokładnie wrobić w ciasto. Całość zajęła mi około 10 minut. Ciasto przekładamy do miski, przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości, u mnie zajęło to półtorej godziny. Po tym czasie ciasto odgazować, czyli walnąć w nie pięścią i wyłożyć na obsypany mąką blat. Rozwałkować na grubość około 1 – 1,5 cm i wykrawać koło (szklanka 7 cm Ø), następnie wyciąć dziurkę w środku każdego pączka (wykorzystałam odcięty gwint z butelki po pepsi :D, pasował idealnie). Pączki układać na blacie, lekko omączonym, przykryć ściereczką i poczekać, aż wyrosną – około 20 – 30 minut. W między czasie można wykonać polewy i posiekać orzechy, poukładać sobie je w talerzykach. Później będzie łatwiej ozdabiać nasze pączki.

Wyrośnięte pączki wrzucamy na rozgrzany olej. Podobno ma być rozgrzany do 175̊C. Ja nie mam termometru, smażyłam na oko. Usmażone pączki wyciągnąć z oleju i przełożyć na ręczniki kuchenne, oby odsączył się nadmiar tłuszczu. Lekko ciepłe można ozdabiać, maczać najpierw w polewie (nie za dużo) i później w orzechach. Później już tylko pozostaje je zjeść.



Smacznego !!!


poniedziałek, 4 lutego 2013

Pomarańczowa babka marmurkowa


Trzydzieści pięć stopni w cieniu a ja piekę babkę, chyba coś ze mną nie tak …. Babka wyszła przesmaczna, lekko pomarańczowa, z kakaowym paskiem w środku, bardzo puszysta, ozdobiona z góry pomarańczowym lukrem i orzechami laskowymi. Takie małe co nieco do kawki…..mrożonej ;). Mniam.


Składniki:
5 jajek,
160g cukru,
*pomarańczowy zapach,
120 ml oleju,
250g mąki pszennej,
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
1 łyżka kakao,
2 łyżki wody,
2 łyżki soku z pomarańczy i tyle cukru pudru aby powstał lukier,
*skórka pomarańczowa,
* garść orzechów laskowych rozdrobnionych,


Wykonanie:
Jajka ubić bardzo dokładnie z cukrem na puszystą masę, dodać pomarańczowy zapach, olej i dokładnie wymieszać. Wsypać przesianą mąkę i proszek do pieczenia i połączyć składniki. Część masy przełożyć do innego naczynia i dosypać jedną sporą łyżkę kakao. Masa wydała mi się lekko za gęsta, więc dolałam 2 łyżki wody. Przygotowaną foremkę wypełnić najpierw białą masą, a później masą kakaową. Wstawić do rozgrzanego do mniej więcej 180 stopni Celsjusza piekarnika i piec przez około 35 – 40 minut. Warto sprawdzić po 35 minutach patyczkiem czy nie ma już surowego ciasta, ewentualnie jeszcze chwilkę dopiec, ale nie za długo bo babka za bardzo wyschnie. Upieczone ciasto wyjąć z pieca i z foremki, wystudzić na kratce.
Jak babka będzie już wystudzona można ozdobić lukrem. Dwie łyżki soku z pomarańczy wymieszać z taką ilością cukru pudru, aby powstał gęsty lukier. Dodać startą skórkę z pomarańczy. Tak przygotowanym lukrem polać babkę i ozdobić orzechami laskowymi.



niedziela, 3 lutego 2013

Marraquetas prosto z Chile

Pieczywo zwane marraquetas występuje tylko w Chile, mimo że na całym świecie jest wiele podobnych bułeczek. W Polsce to typowe „dupki” na przykład. Chilijczycy są zwariowani na punkcie tej buły, jest podstawowym elementem wyżywienia tutejszej ludności. W markecie standardowy widok to kolejki ludzi czekających z wielkimi torbami wypełnionymi marraquetami, aby je zważyć i kupić. To jest narodowe pieczywo number one of Chile. Kanapki z marraquetas sprzedawane są na każdym rogu w mieście. Wypełnione wędliną serem i sałatą są podstawowym śniadaniem zabieganych i zapracowanych mieszkańców Santiago. Nie ma nic prostszego kupić przygotowaną przez kogoś bułę, zapakowaną w folię spożywczą i zjeść w pośpiechu między dwoma stacjami metra, this is Chile….

Drugim sposobem bardzo popularnym na skonsumowanie tej chilijskiej świętości, to tak zwany choripan… (chori – kiełbaska chorizo, pan – pieczywo, bułka). W czasie kiedy na grillu grzeje się chorizo, wyjadamy środek naszej marraquety, wkładamy ciepłą kiełbachą, smarujemy kechupem, musztardą, lub solo buła i kiełbacha i zjadamy. Jest to taki prequel tego co nastąpi później, czyli najlepsza wołowina z patagońskich pastwisk perfekcyjnie grillowana i posypana tylko i wyłącznie solą morską, nic więcej nie potrzeba, to mięso samo w sobie jest przepyszne.

Marraquety, które przygotowałam są jednak o niebo lepsze niż te sklepowe kluchy. Moje są puszyste, miękkie i o wiele smaczniejsze. Jedyne co bym zmieniła w przepisie znalezionym tutaj, to wielkość bułek. Następnym razem (a taki na pewno będzie) podzielę je na mniej części i zrobię większe tak aby weszła kiełbacha do środka, te wyszły drobniutkie jak nasze kajzerki, ale przepyszne !!



Składniki:
120g aktywnego zakwasu pszennego białego,
6 g świeżych drożdży (u mnie łyżeczka suchych),
350g cieplej wody,
600g maki ( najprawdziwsza chilijska mąka),
12g soli,



Wykonanie:
Zaczyn połączyć z 310 g wody. Drożdże rozprowadzić z resztą wody i dodać do zaczynu. Dsypac mąkę i wymieszać tylko do połączenia się składników. Przykryć folią spożywczą i odstawić na 20 do autolizy.

Następnie dodać sól i zagnieść ciasto, około 6 minut, zawinąć w kulę i umieścić w naoliwionej misce. Przykryć folią i odstawić do wyrastania na 2 godziny, składając ciasto po godzinie (tzn wyjąć z miski, odgazować i złożyć jak kopertę na trzy części, obrócić o 90 stopi i też ułożyć na 3 części, włożyć z powrotem do miski). Gotowe ciasto odgazować, podzielić na 16 części (następnym razem podzielę na 10 lub nawet 8), z których ukształtować kulki i ułożyć je złączeniem do góry na obsypanym mąką blacie. Przygotować ściereczkę, obsypać mąką, i układać kuleczki ciasta w parach złączeniem w dół pomiędzy falami ściereczki. Przykryć na 20 minut.

W między czasie naoliwić blachę i obsypać mąką, w lekko podrośniętych bułeczkach zrobić przedziałek (omączoną rączką drewnianej łyżki) i przełożyć na blachę. Odstawić przykryte na 1 godzinę do wyrośnięcia. Piec w rozgrzanym do 200̊C piekarniku przez 30 – 35 minut, aż się zarumienią. Na dolną półkę wstawiłam blachę z zimną wodą. W czasie pieczenia paruje co daje bułeczką jeszcze bardziej chrupiącą skórkę. Studzić na kratce.

Rosół po polsku w chilijskich warunkach


Pomyślicie sobie, zrobić rosół….prościzna. Wrzucić do gara drób, seler, pietruszkę, por, marchew, ziele angielskie i kilka innych przypraw i pyrkać na małym ogniu przez kilka godzin. No jasne prościzna…… jak się mieszka w Polsce. Spróbujcie zrobić rosół bez korzenia pietruszki i selera, jedne z ważniejszych składników rosołu. Nawet z makaronem problem jest.

Moje doświadczenie z rosołem też nie jest wielkie, no dobra przyznam się, w ogóle nie mam rosołowego doświadczenia, no chyba że w konsumpcji. Na obczyźnie brakuje jednak smaków pozostawionych w domu rodzinnym, co prowokuje w moim przypadku kombinowanie aby osiągnąć przynajmniej bliski oryginału smak.

Brak selera zastąpiłam selerem naciowym, zamiast korzenia pietruszki wrzuciłam związaną sznurkiem sporą część natki pietruszki. Na szczęście mamy marchew, por i cebulę. Ziele angielskie wyprosiłam szefa, żeby przemycił mi z Polski :), więc mam zapas na jakiś czas. Drób, najprawdziwsze supermarketowe udka i pałki z kurczaka, no co ???? jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma….

Makaron…..bardzo wąziutkie spaghetti, zwane tutaj capellini lub cabellos de Angel (czyt. Kabejos de anjel).

Oto mój rosół, pokombinowany. Muszę się przyznać, że wyszedł lepszy niż się spodziewałam. Delikatny, nie za tłusty, mama, która jest mistrzynią robienia rosołu byłaby zszokowana z mojego efektu końcowego. Jeżeli jesteście ciekawi jak zrobiłam rosół po chilijsku, zapraszam poniżej.

Składniki:
Kilka udek i pałek z kurczaka,
5 małych marchwi,
1 por,
2 łodygi selera naciowego,
*spory pęczek pietruszki naciowej dobrze związany sznurkiem, żeby się nie rozfaflał w rosole.
1 mała opalona cebula,
2 liście laurowe,
4 ziarenka ziela angielskiego,
*sól i pieprz w ziarenkach do smaku,


Wykonanie:
Drób dobrze wymyłam, włożyłam do garnka i zalałam wodą tylko aby zakryć mięso. Zagotowałam na wolnym ogniu, gotowałam troszeczkę, wyłączyłam gaz, wyjęłam drób, wypłukałam. Garnek wymyłam i do czystego wsadziłam znowu mięsko, zalałam zimną wodą, tym razem więcej, wrzuciłam umyte warzywa, liście laurowe, ziele angielskie. Rosół gotowałam na małym gazie około 3h, pod koniec dodając sól do smaku i lekko rozbite ziarenka pieprzu. Osobno ugotowałam makaron. Podałam standardowo jak w Polsce, z kawałkiem marchwi i natką pietruszki.

Mięsko wyjęłam w rosołu, polałam leciutko oliwą, sypnęłam ziołami i papryką i wsadziłam do piekarnika na klika chwil, aż zarumieniła się skórka. Na drugie danie jak znalazł.