Dzisiaj
zupełnie nie kulinarnie, za to podróżniczo. Może nawet nie podróżniczo, a
bardziej socjologicznie. O tym co się dzieje po drugiej stronie półkuli. Dzieje
się dużo, dużo zaskakuje, dużo irytuje, śmieszy i zadziwia. Jestem z Polski,
dopóki nie wyjechałam, to myślałam że Polska jest krajem całkiem w tyle. Taka „ziemniaczana
republika” Europy. Służba zdrowia umierająca, politycy jakby zapomnieli chyba o
swoich obietnicach. Nie ma autostrad,
pracy i pieniędzy. Wszystko drożeje, ogólna rozpacz i smutek. Chile to taka
druga Polska, powiedzmy „bananowa republika”. Przyjechałam tutaj z miłości……z
miłości do faceta – Chilijczyka of course.
No i sobie
tak mieszkam, i mieszkam, i żyję, i oglądam wiadomości. I tylko jedno mi
przychodzi do głowy… zamieniłam ziemniaki na banany ;) Służba zdrowia ma się
dobrze, świetni lekarze, dużo klinik…. ale wszystko, o ile masz pieniądze. Chorować
w Chile nie polecam tym samym, lepiej jechać do Argentyny ;). Politycy z
bananem na twarzy obiecują niestworzone rzeczy, ale przynajmniej się uśmiechają.
Bieda, nie ma pracy i pieniędzy. I tutaj zaczynają się różnice, bo Polak
potrafi tylko narzekać, Chilijczyk za to się bawi. TAK BAWI SIĘ i to na dobre. Asados
i fiestas non stop.
Chile to
dziwny kraj, bardzo piękny: góry, ocean, Atakama, Patagonia. Wyspa Wielkanocna.
Przepiękna przyroda, 6 tys. kilometrów długości daje Chile tą przewagę nad
innymi krajami, że przyroda jest bardzo zróżnicowana. Kiedy na północy susza,
na południu leje deszcz. Od wschodu ogromne Andy, od zachodu olbrzymi Ocean.
Jest słońce, śnieg deszcz, woda, ogień. Ogromne połacie kraju wartego
zobaczenia. Ale nie o geografii chcę tu pisać, bo to wszystko można znaleźć w
przewodnikach. Chciałabym opisać tutaj ludzi, ich zachowania, zainteresowania i
jak żyją. Mieszkam już tutaj ponad rok, napatrzyłam się wiele i powiem tylko tyle,
że w Polsce by to nie przeszło. Jest nawet takie powiedzenie „Do it on chilean
way” czyli zrób to po chilijsku. Bardzo trafne, widziałam nawet koszulki z
takim nadrukiem. Po chilijsku to znaczy:
·
Pchaj
się w autobusie pomimo, że jest pełny, byle tylko dalej i dalej na sam koniec
autobusu gdzie jest tak samo pełno,
·
Pchaj
się w metrze, a jak znajdziesz wolne miejsce to:
*facet:
wyciągnij komórkę i graj, lub słuchaj mp3 tak głośno, że cały wagon słyszy
*kobieta,
wskocz do wagonu, spóźniona, rozczochrana z mokrą głową i wyjmij przybory do
make up’u i zacznij się malować, widok dość częsty.
·
Chilijczycy
mają w genach spóźnianie, wiec nietaktem jest przyjść punktualnie, trzeba się
spóźnić przynajmniej pół godziny do 3 godzin, lub w ogóle nie przyjść i nie
poinformować o tym czekającego,
·
Przynajmniej
raz w tygodniu robić asado, grilla tak zwanego, na balkonie, w ogrodzie, w
parku, ważne żeby było mięcho i piwo,
·
Jadąc
samochodem trąbimy na wszystko, wystarczy tylko że samochód z przodu nie ruszy
w odpowiednim momencie, od razu zaczyna się salwa z klaksonów, trąbić trzeba
też na przechodzące po chodniku kobiety, czym bardziej blondynkowata tym więcej
trąbnieć dostaje ;), trąbi się nawet bez potrzeby, a tak żeby się trąbnęło,
ulubiona drużyna piłkarska wygrała mecz…..trąbimy!!!!
·
Oczywiście
normą jest jazda bez zapiętych pasów i slalom między innymi samochodami. Zapomnij
o włączaniu kierunkowskazów, świateł mijania tym bardziej, no chyba że już
ciemna noc jest,
·
Parkując
samochód, np.: przy supermarkecie przygotuj się, że nagle wyskoczy ci ktoś,
oferując (odpłatnie of course) pomoc przy parkowaniu, wysiadaniu, otwieraniu
bagażnika,itp.
·
Stojąc
na skrzyżowaniach w kolejce na zmianę świateł, będziemy mieli możliwość
podziwiania żonglerów, tancerzy, akrobatów, baletnice, sprzedawców owoców,
kwiatów, ładowarek, jak również młodych chłopaszków namolnie usiłujących wyczyścić
wszystkim szyby w aucie, oczywiście po skończonym show rundka między
samochodami z wyciągniętą ręką,
·
Uliczni
artyści nie ograniczają się tylko do skrzyżowań, pełno jest marnej jakości
śpiewaków, grajków, poetów w autobusach miejskich. Kilka razy tylko udało mi
się usłyszeć naprawdę coś wartego usłyszenia. Zdarzają się też sprzedawcy
rękawiczek, rajstop, żarówek, śrubokrętów, chyba tylko nie widziałam
sprzedawców wibratorów,
·
Jadąc
autobusem miejskim lepiej trzymaj się mocno, kierowcy brali chyba kursy F1, szybki
start, gaz do dechy, za 100m przystanek,70m, 50m, 30m hamulec w podłodze. Ci co
się nie trzymali, lecą na łeb na szyję.
·
Wszędzie
są numerki, numerki w szpitalu, w aptece, w markecie przy mięsnym, przy serach,
przy rybach, numerki nawet przy kasie. Kończy się papier z numerkami i powstaje chaos !! :D
·
Jeśli
chcesz kupić coś w zwykłym sklepie, np.: pasmanterii czeka cię przekazywanie z
rąk do rąk, u jednej pani wybierasz guziki, nici czy inne rzeczy, u drugiej
pakujesz a na koniec pani numer trzy kasuje cię za obsługę. Ile pieniędzy zaoszczędził
by pracodawca zatrudniając do tej pracy tylko jedną osobę.
·
Jeśli
kupujemy napoje gazowane, to tylko light, to samo tyczy się wszystkich innych
produktów. Dziwi mnie to, bo jako naród to raczej otyły jest, więc albo to
light to pic na wodę, albo jedzą podwójne porcje.
·
Oglądamy
reality show, każdy kanał tv ma swój reality, 2 razy do roku nowe show.
·
Oglądamy
newsy, a w newsach: o psie co chodzi na dwóch łapach, o krowie co wpadła do
kanału, o gwiazdce reality, która przedawkowała, o jedzeniu, o zabawie, o
świętach. Na próżno szukać newsów z polityki, ekonomii, czegokolwiek
normalnego. Jest ciekawie :D W wiadomościach głównych mówi się o piłce, po
wiadomościach, w wiadomościach sportowych mówi się o piłce. Pogodynka mówi czy
przy okazji kolejnego meczu przypadkiem nie będzie padał deszcz.
Jest tego
całe mnóstwo, mogłabym opowiadać i opowiadać, niektóre rzeczy są śmieszne,
drugie denerwują. Trzeba się przyzwyczaić i brać wszystko z przymrużeniem oka, co
kraj to obyczaj wszak. Reasumując, jeśli ktoś chciałby zobaczyć kawał
przepięknej natury, Chile jest idealne, natomiast jeśli chce się tutaj
zamieszkać, należy zaakceptować ichniejszą odmienność i powoli wcielać w życie
slogan do it on chilean way. Wsiąkniesz w to ;)
Aha, po
czym Chilijczycy poznają, że jestem obca ??? Jako chyba jedyna czekam na
zielone przy przechodzeniu na światłach :D
A na koniec jeszcze krótkie wideo pokazujące Chile i chilijczyków z przymrużeniem oka. Oczywiście nie wszyscy chilijczycy są tacy sami, miałam okazję spotkać na prawdę serdecznych ludzi.