sobota, 28 stycznia 2012

Manjarate cheesecake

Historia tego dzieła jest dosyć długa. Już jakiś czas Mój suszył mi głowę o ciasto o smaku manjar’u. Manjar to nic innego jak nasza masa kajmakowa, w Argentynie nazywają ją dulce de leche, a tutaj przyjęła się pod nazwą manjar. Widzieliśmy wiele razy takie ciasto w markecie i zawsze kiedy szliśmy do „Jumbo” Mój nie mógł spokojne przejść obok właśnie „Manjarate”. Długo się zastanawiałam z czego jest zrobione to ciasto-tarta-sernik.  Aż kilka dni temu przeglądając moje chilijskie przepisy natrafiłam na to coś. Wyglądało zupełnie identycznie jak to z „Jumbo”, składniki też nie były zbyt skomplikowane, kupiliśmy co potrzeba i zabrałam się do rzeczy. Niestety miałam za dużą tortownicę i mój wypiek wyszedł dość płaski. Myślę, że na tortownicę o średnicy 22 cm jest w sam raz. Nie pogorszyło to jednak smaku, mój sernik-tarta, wyszedł wyśmienity, z ciasteczkowym spodem a sama masa słodziutka i serowo-kajmakowa, po prostu pycha. Polecam tym, którzy uwielbiają smak manjaru.



Składniki:
Na spód
160g herbatników „petitków”
2 łyżki cukru
1 łyżka kakao
150 g miękkiego masła

Na masę:
1 łyżka żelatyny
¼ szklanki mleka
225 g serka typu Philadelphia (w temp pokojowej)
3 jaja
300-400 g masy kajmakowej


Wykonanie:

Herbatniki mielimy w blenderze razem z cukrem i kakao, dodajemy po trochu masło i miksujemy aż powstanie w miarę gładka masa. Tortownicę wykładamy folią aluminiową na spodzie i po brzegach, wykładamy nasz ciasteczkowy spód i wypełniamy całe dno tortownicy. Pieczemy około 10 minut aż się zezłoci. Po tym czasie odstawiamy do wystudzenia.

W szklance z mlekiem rozpuszczamy łyżkę żelatyny i odstawiamy na 2 minuty. W osobnym naczyniu miksujemy serek na gładką masę, dodajemy po kolei jajka i na końcu mleko z żelatyną. Ubijamy około 2 minut, po tym czasie dodajemy po trochu masy kajmakowej i ubijamy na wolniejszych obrotach. Wylewamy na wcześniej upieczony spód i wkładamy do piekarnika na około 35-40 minut. Piec w temp ok. 180*C, aż nasz masa serowo kajmakowa się zetnie. Odstawiamy do wystudzenia i wkładamy do lodówki na kilka godzin. Przed podaniem można udekorować z wierzchu tartą czekoladą lub zrobić polewę.


Smacznego !!!

czwartek, 26 stycznia 2012

Chleb z miodem i płatkami owsianymi

Spodobało mi się pieczenie chlebów, niestety ciężko dostać tutaj mąkę żytnią na zakwas, a jak już jest to cena jest z kosmosu. Nie zdemotywowało mnie to w ogóle, znalazłam w Internecie kilka przepysznych chlebów na drożdżach, które po kolei będę próbować. Na pierwszy ogień poszedł chlebek z miodem i płatkami owsianymi. Znalazłam go na niezawodnym blogu „Moje wypieki”, a sam przepis pochodzi z książki  'The big book of bread'. Chleb wyszedł przepyszny, nie wytrzymałam i rozkroiłam go jeszcze ciepłego. Oj trzy kromki z marmoladą i masełkiem poszły za jednym zamachem. Rozpływa się w ustach, jest delikatny, lekko słodki, po prostu pyszny. Na następny dzień już nie tak samo mięciutki, ale wystarczy go troszkę podpiec w tosterze i można śmiało zjeść z marmoladką na śnadanie. Przepis godny polecenia.



Składniki:
550 g mąki pszennej chlebowej
2 łyżeczki soli
15 g miękkiego masła
115 g płatków owsianych + na posypanie
2 łyżeczki suchych drożdży
150 ml letniego mleka
2 łyżki miodu
225 ml letniej wody



Wykonanie:
Mąkę przesiać, wymieszać z solą. Dodać masło, płatki, drożdże, mleko i wodę, miód. Wyrobić ciasto, by było gładkie i elastyczne. Uformować kulę, włożyć do miski, przykryć, pozostawić w ciepłym miejscu do podwojenia objętości (1 - 1,5 h).
Po tym czasie ciasto jeszcze raz wyrobić, ukształtować bochenek. Położyć na blaszkę wysypaną mąką, przykryć i jeszcze raz pozostawić do wyrośnięcia na około 40 minut. Przed pieczeniem posmarować mlekiem i posypać płatkami owsianymi.

Piec w temperaturze 230ºC przez 10 minut, potem temperaturę obniżyć do 200ºC i piec dodatkowe 20 - 25 minut, aż chleb będzie wyrośnięty, brązowy i po uderzeniu od spodu usłyszymy głuchy odgłos. Studzić na kratce.


poniedziałek, 23 stycznia 2012

Muffiny kawowe z amaretto i czekoladą

Dawno nie było u mnie muffinek, zbierało się i zbierało i wreszcie wymyśliłam takie z kawą i amaretto. Wyszły bardziej amarettowe niż kawowe, ale w niczym mi to nie przeszkadza. Są bardzo aromatyczne, pełne kawałków czekolady z migdałami, z wierzchu też polane czekoladą i posypane cukrem pudrem z dodatkiem wiórek kokosowych, tzw: full wypas :). W sam raz na popołudniową kawkę.


Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
1 łyżka proszku do pieczenia
¾ szklanki cukru
1 łyżka kawy rozpuszczalnej (rozpuszczonej w 2 łyżkach gorącej wody)
1 jajko
1 kubeczek jogurtu naturalnego
¼ szklanki mleka
1 łyżka ekstraktu waniliowego
½ szklanki oleju
40 ml amaretto
Czekolada z migdałami posiekana w kostkę


Wykonanie:
Jak prawie przy każdych muffinkach, przygotowujemy dwa naczynia. W jednym mieszamy wszystkie składniki mokre: mąka, cukier, proszek do pieczenia. W drugim naczyniu mieszamy: roztrzepane jajko, mleko, jogurt, ekstrakt waniliowy, olej, rozpuszczoną kawę i amaretto. Zawartość obu naczyń łączymy, mokre do suchych i mieszamy do połączenia składników, na koniec wrzucamy posiekaną czekoladę. Masę wykładamy do foremki muffinkowej wysmarowanej masłem i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy około 20 minut w temperaturze 180*C.


Smacznego !!!

Bagietki czosnkowe

Te bagietki są jednymi z ulubionych bułeczek jakie piekę, są zaraz za bajglami według Mojego. Piekłam je już kilka razy i zawsze wychodziły pyszne, albo i nawet za każdym razem pyszniejsze. Wyszperałam je na blogu „Moje ekspresje kulinarne”. Pięknie pachną czosnkiem i tak samo nieziemsko smakują. Idealne do schrupania na sucho, nic dodać nic ująć. Tym razem pół szklanki mąki pszennej zamieniłam na wieloziarnistą. Wyszło jak zwykle smacznie, polecam.


Składniki:

3 szklanki mąki pszennej (ja ½ szklanki wymieniłam na wieloziarnistą)

¾ szklanki letniej wody

¼ szklanki mleka

2 łyżeczki suszonych drożdży

1 ¼ łyżeczki soli

½ łyżeczki cukru
2 łyżeczki oliwy z oliwek

Dodatkowo:
3-4 ząbki czosnku
50g masła
Ulubione zioła (ja tym razem posypałam sezamem i siemieniem lnianym)

Wykonanie:
Drożdże i cukier rozpuścić w wodzie i odstawić na 10 minut. Mąkę przesiać do dużej miski, dodać sól, oliwę, mleko i wodę z drożdżami. Wszystko wymieszać. Ciasto powinno odchodzić od brzegów miski. Wyrabiamy, aż zrobi się elastyczne i jednolite (około 5-7 minut). Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (około 1 - 1,5 godziny). Następnie rozwałkujemy na prostokąt mniej więcej 20-35 cm, dzielimy na 3 centymetrowe pasy (tym razem zrobiłam krótsze i więcej bagietek). Każdy skręcamy wokół własnej osi i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy do wyrośnięcia. W czasie kiedy rosną nasze bagietki, przygotowujemy glazurę: roztapiamy masło i przeciskamy czosnek przez praskę, mieszamy całość. Wyrośnięte bagietki smarujemy glazurą czosnkową i posypujemy ziołami (tym razem u mnie sezam i siemię lniane).


Smacznego !!!

piątek, 20 stycznia 2012

Soczewica z chorizo i boczkiem

Muszę się przyznać, że w Polsce nigdy w życiu nie jadłam soczewicy i żałuję bardzo, że tak późno ją poznałam. Może i nie wygląda zachęcająco ale smak rekompensuje wszystko. Soczewica poza tym jest bardzo zdrowa, zawiera dużo żelaza no i przede wszystkim nie produkuje tzw. „gazów” hihihihi. Po ostatniej fasoli mieliśmy koncert na trzy trąbki ;). Danie, które prezentuje dziś bardzo często je się w Chile, jest bardzo pożywne i smaczne. I ile kucharek, tyle wersji dania. Ja przedstawiam tą najbardziej wypasioną wersję: z boczkiem i chorizo. Znaleźć też tam można i ryż i paprykę czerwoną lub zieloną (w zależności jaka aktualnie jest na stanie).  A teraz marsz do sklepu po soczewicę !!! polecam bardzo :D


Składniki:

250-350 g soczewicy

1 cebula

3 ząbki czosnku

½ papryki zielonej

2 listki laurowe

Sól i pieprz do smaku

Kilka plasterków boczku

Kilka kiełbasek chorizo

1 kostka warzywna

około ½ szklanki ryżu


Wykonanie:

Soczewice moczymy około 30 minut w zimnej wodzie. W między czasie kroimy drobno w kosteczkę cebulę, czosnek w plasterki i paprykę w kostkę mniej więcej 1 cm. Do dużego garnka wlewamy troszkę oliwy i wrzucamy cebulę z czosnkiem, smażymy aż cebula się zeszkli. Dodajemy paprykę i smażymy kilka minut. Po tym czasie dodajemy odsączoną soczewicę, troszkę podsmażamy całość i później zalewamy bulionem warzywnym tak aby woda pokrywała soczewicę na 2-3 palce. Wrzucamy listki laurowe i gotujemy, aż soczewica będzie w miarę miękka. Na osobnej patelni przygotowujemy boczek i chorizo. Paski boczku kroimy w mniejsze plasterki i smażymy (najlepiej na patelni teflonowej bez tłuszczu). Kiedy tłuszczyk się wysmaży z boczku, przekładamy go do naszego garnka z soczewicą. Teraz czas na chorizo. Na tej samej patelni smażymy nasze kiełbaski przekrojone wzdłuż, do zarumienienia. Kiedy będą gotowe, wrzucamy do garnka z soczewicą i gotujemy dalej. Wsypujemy ryż, przyprawiamy do smaku solą i pieprzem i gotujemy do momentu, aż ryż i soczewica będą miękkie. Ot cała filozofia, ale jaka smaczna :)


Smacznego !!!

Mój pierwszy chleb na zakwasie

I jest !!!!! nareszcie mogę się pochwalić moim pierwszym chlebem wytworzonym na własnoręcznie wyhodowanym zakwasie. Mój pierwszy chleb, niesamowicie smakowity, pełen ziaren. Stworzony z mąki w skład której wchodziły aż cztery ziarna: pszenica, jęczmień, żyto i owies. Chlebek jest bardzo zbity, ale nie przeszkadza mi to, bo na prawdę smakuje niesamowicie. Jak ja go zrobiłam….. pewnie zaprzeczę wszystkim metodą wytwarzania chleba w domowych warunkach, ale wyszedł i to jest najważniejsze. Po pierwsze sam zakwas stworzyłam z wyżej wymienionej mąki, gdzie przeważnie tworzy się go z samej mąki żytniej. Zakwas bulgotał, rósł… dokarmiałam moje żyjątko łyżką mąki i wody co 12 godzin i tak przez 4 bite dni. Wczoraj pachniał już bardzo dobrze, wiec postanowiłam nie czekać dłużej i wyrobić ciasto na chlebek. Do zakwasu dosypałam mojej czteroziarnistej maki i wody tak aby wyrobić w miarę miękką masę. Oczywiście dodałam soli i wsypałam trochę siemienia lnianego. Potem ciasto już tylko rosło i rosło, gdzie tak mniej więcej w połowie wyrastania przerobiłam je jeszcze raz. Później już tylko przełożyłam do keksówki, odczekałam aż znowu troszkę urośnie i wstawiłam do piekarnika na 50 minut. Zapach był oszałamiający, smak lekko kwaskowy ale bardzo smaczny, jak chleb na zakwasie. Dzisiaj idę poszukać w markecie mąki żytniej, mam nadzieję, że uda mi się znaleźć. Strasznie podoba mi się idea pieczenia domowego chleba, czeka na mnie mnóstwo przepisów, tylko mąki żytniej brak jak na razie. Dziwny ten kraj zwany Chile, sporo trzeba się naszukać, żeby znaleźć mąkę inna niż pszenną, jak również śmietanę kwaśną albo twaróg na sernik. Graniczy to z niemożliwym, ale się nie poddaje ;)
Tym razem nie napiszę dokładnego wykonania chleba i proporcji bo wszystko tak naprawdę było na oko, bez żadnych wag i proporcji. Ale za to pochwalę się zdjęciami mojego pysznego chlebka.




Smacznego !!!

czwartek, 19 stycznia 2012

Bułeczki z papryką i cebulką

W oczekiwaniu na mój pierwszy chleb na zakwasie, zrobiłam bułeczki z papryką i cebulką. Pomysł zaczerpnęłam z tego bloga. Z mojej strony dodatkowo wrzuciłam smażoną cebulkę i dodałam troszkę więcej drożdży, jak również zmieniłam proces wykonania (nie wkładałam na noc do lodówki) i tak wyszły smaczne. Bardzo lubię piec domowe bułeczki, mają coś w sobie, że człowiek chce więcej i więcej. Jest tyle możliwości, tyle pomysłów, że każdego dnia można mieć zupełnie inne śniadanie. No i wiemy co jemy, nie te sztucznie napuszone kluski z marketu. Mimo, że moje bułeczki nie wytrzymują tyle czasu co te marketowe to i tak o stokroć wolę piec je sama w domu. Tak więc na wczorajszą kolację i dzisiejsze śniadanie, częstowałam się bułeczkami z papryką i cebulką. Są bardzo smaczne, ciasto zapachem przypomina ciasto na pizze a sama papryka, która była wcześniej upieczona daję niesamowity smak. Bułeczki tuż po upieczeniu miały pyszną chrupiącą skórkę i oszałamiający zapach. Po prostu pychota….. zjadłam z wędliną i jajecznicą na masełku. Polecam bez dwóch zdań. Przepis z moimi zmianami i moim wykonaniem, a po oryginalny odsyłam do autorki.


Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
1 ½  łyżeczki drożdży
3/4 szklanki letniej wody
1 łyżeczka soli
1 1/4 łyżeczki  cukru
2 łyżeczki oliwy z oliwek
1 mniejsza papryka czerwona (mi trafiła się dwukolorowa, zielono - czerwona)
1 średnia cebulka
1 jajko roztrzepane z łyżką mleka na glazurę
Sezam i siemię lnianie do posypania na wierzchu


Wykonanie:

Paprykę przekroić na ćwiartki i zapiec w piekarniku. Jak na skórce zaczną powstawać bąbelki, wyjmujemy paprykę i zdejmujemy ostrożnie skórkę. Kroimy w drobną kosteczkę, odstawiamy.

Cebulkę drobno siekamy i smażymy na łyżce oliwy, aż się zeszkli. Odstawiamy do ostygnięcia.


Drożdże rozpuszczamy w wodzie razem z cukrem. Do dużej miski wsypujemy przesianą mąkę, sól, ostudzoną paprykę i cebulkę oraz miksturę drożdżową. Wyrabiamy na gładkie i jednolite ciasto. Na koniec dodajemy oliwę i wyrabiamy chwilkę. Przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości, mniej więcej 1 godzina powinna wystarczyć. Po tym czasie ciasto wyjmujemy z miski i formujemy zgrabne okrągłe bułeczki (mi wyszło 13 sztuk). Układamy na blachę posmarowaną tłuszczem lub wyłożoną papierem do pieczenia i odstawiamy do napuszenia na około 30 minut. Po tym czasie bułeczki smarujemy roztrzepanym jajkiem z łyżką mleka, można też naciąć ostrym nożem i posypujemy sezamem i siemieniem lnianym. Bułeczki pieczemy około 20 minut w 190*C.


Smacznego !!!

środa, 18 stycznia 2012

Porotos con rienda y chorizo

Dzisiaj proponuje coś z kuchni chilijskiej, czyli po naszemu „fasolka z makaronem i chorizo” To danie nie jest zbyt trudne do wykonania, ale za to bardzo smaczne i energetyczne. Idealne na polskie zimne wieczory. Fasolka biała jest bardzo popularna w Chile, wszyscy ją jedzą i to w ogromnych ilościach. Dawniej takie danie było serwowane na tak zwanych „campos” czyli normalnie na wsi. Chile ma 17 milionów mieszkańców z czego 6 mieszka w samym Santiago, a większość obywateli tego miasta to przodkowie ludzi właśnie z „campos”, którzy zabrali ze sobą kilka typowych dań i gotują je do dziś w prawie niezmienionej formie. Uwielbiam ten smak i mimo, że na zewnątrz panuje okropny upał, postanowiłam ugotować to pyszne danie. Wiele razy widziałam jak robi je „nana”, składniki też zawsze są, w chilijskiej kuchni nigdy nie brakuje chorizo, dyni no i fasolki. A więc przystąpiłam do dzieła. Posiłkowałam się przepisem, który znalazłam w jednej z gazetek kulinarnych z tutejszego marketu. I…… sukces !!!! wyszło pysznie, smakowało jak zawsze wyśmienicie, tego dania chyba nie da się zepsuć. Polecam tym bardziej, że w Polsce akurat zima, więc danie idealne dla zmarzluchów.


Składniki na 4-5 porcji:

 2-3 łyżki oleju

1 cebula

1 łyżeczka mielonej papryki słodkiej lub ostrej, jak kto lubi

400 g białej fasolki (tej mniejszej niż nasz typowy Jaś)

250-350 g dyni, pokrojonej w kostkę

Sól i pieprz do smaku

½ łyżeczki kminku mielonego

½ łyżeczki oregano

1 kostka warzywna

½ szklanki połamanego na 3 części makaronu tallarines (takie płaskie wąskie spaghetti)

Dodatkowo: kilka kiełbasek chorizo


Wykonanie:

Fasolkę namoczyć w wodzie przez noc.

W dużym garnku rozgrzać olej i wrzucić pokrojoną w kostkę cebulę. Podsmażać, aż się zeszkli i dodać łyżeczkę mielonej papryki. Wymieszać i smażyć około minuty. Po tym czasie dodać odsączoną z wody fasolkę i dynie pokrojoną w kostkę, wymieszać całość i trzymać na ogniu około 5 minut. Dodać kminek mielony i oregano, całość zalać bulionem warzywnym tak aby pokrywał fasolę na wysokość około 2-3 cm i wymieszać. Gotować, gotować, gotować na średnim ogniu, aż fasolka będzie miękka. Kostki dyni rozgnieść o brzeg garnka i dodać połamany makaron. Gotować jeszcze około 10 minut, od czasu do czasu mieszając, aż makaron będzie miękki. Na patelni rozgrzać troszkę oleju i podgrzać kiełbaski chorizo, następnie można rozkroić na plasterki i ułożyć na wierzchu naszej fasolki z makaronem.

Smacznego !!!

wtorek, 17 stycznia 2012

Bułeczki cebulowe

Chodzi za mną chleb, taki prawdziwy na zakwasie, nie pseudo chleby na drożdżach. Niestety o zakwasie wiem tyle co nic…. Będę próbować, coś tam bulgocze już w słoiku, jak będą efekty to pewnie chlebek pojawi się na blogu. Tymczasem muszę się zadowolić bułeczkami na drożdżach, też smaczne, ba nawet pyszne, w momencie jak piszę tę notkę bułeczek już nie ma, rozeszły się szybciutko. Zrobiłam z połowy porcji i wyszło mi siedem pięknych podłużnych nadzianych smażoną cebulką bułeczek. Pachniało w całym domu….. pyszne na „sucho”, ale też świetnie pasują do wędlin i serów, polecam bardzo. Przepis znalazłam na jednym z najlepszych blogów kulinarnych według mnie i pozwolę sobie zacytować autorkę:


Składniki na 8 bułeczek:
1 cebula
2 szklanki mąki pszennej
1 1/2 łyżeczki drożdży
1 łyżeczka soli
1/2 szklanki ciepłego mleka
1 jajko ( rozbełtane)
1/4 szklanki ciepłej wody + 2-3 łyżki
1 łyżka masła
1 łyżka oliwy z oliwek












Wykonanie:

Cebulę drobno siekamy  i przysmażamy na patelni wraz z masłem i oliwą. Przełożyć do miseczki i ostudzić.

Jajko, mleko, wodę, sól i drożdże mieszamy razem aż do rozpuszczenia składników. Mąkę wsypujemy do dużej miski, wlewamy miksturę mleczną i ostudzoną cebulkę, wszystko dokładnie mieszamy. Wyrabiamy około 4 minut mikserem lub około 8 -9  minut ręcznie. Ciasto powinno nieco się  lepić, w przeciwnym wypadku dodać jeszcze 2 -3 łyżki wody. Całość pozostawiamy pod przykryciem w ciepłym miejscu na 1 1/2 godziny. Po upływie czasu dzielimy na 8 części, formujemy okrągłe bułeczki i kolejny raz pozostawiamy do wyrośnięcia na  35 minut. Do piekarnika wkładamy żaroodporne naczynie wraz z wodą ( około 3/4 szklanki) Wyrośnięte bułeczki nacinamy ostrym nożem i wsuwamy do gorącego piekarnika na około 15 - 20  minut, w temp 200 *C. Studzić na kratce.



Formowałam mniejsze bułeczki i z połowy porcji wyszło siedem. Również nie wstawiałam naczynia z wodą na dolną półkę, zostawiłam sobie troszeczkę roztrzepanego jajka i rozcieńczyłam z łyżką mleka i posmarowałam moje bułeczki. Też wyszły ładne z chrupiącą skórką.




Smacznego !!!


piątek, 13 stycznia 2012

Bułeczki drożdżowe z owocami

Bardzo spodobał mi się pomysł na drożdżowe bułeczki z tej strony. Truskawki były, drożdże też, nic nie stało na przeszkodzie aby je upiec. Wprowadziłam kilka zmian, między innymi zrobiłam też wersje z brzoskwiniami, no i tak powstały moje cuda. Niestety piekarnik, który posiadam na stanie nie jest zbyt dobry, przypala od dołu, nie wypieka  dobrze od góry. Najlepszy sposób to zmniejszyć temperaturę i piec ciutkę dłużej, ale i tak wypieki nie wychodzą tak jak bym chciała. Muszę się z tym pogodzić dopóki nie posiądę swojego własnego i wymarzonego. Wracając do bułeczek….. ahhh, ohhhh, ehhhh pychota, niebo w gębie i jeszcze kilka innych superlatyw. Po wprowadzeniu niewielkich zmian przedstawiam Wam przepis na te pyszności.



Składniki:
3 ½ szklanki mąki
2/3 szklanki mleka
3 łyżki cukru
2 łyżeczki suchych drożdży
2 jajka
2 łyżki ekstraktu waniliowego
60 g masła
¼ łyżeczki soli

Kruszonka:
60 g mąki
30 g masła
30 g cukru
¼ łyżeczki cynamonu

Dodatkowo:
Owoce pokrojone w średniej wielkości cząstki
Roztrzepane jajko z łyżką mleka


Wykonanie:
Mąkę, drożdże i sól wsypujemy do miski i mieszamy. W małym garnuszku podgrzewamy mleko z masłem, cukrem i ekstraktem waniliowym. Podgrzewamy, aż masło się rozpuści. Studzimy troszkę i wlewamy do wcześniej przygotowanej mąki, następnie dodajemy jajka i wszystko wyrabiamy. Odstawiamy do wyrośnięcia na minimum 1 godzinę w ciepłe miejsce. Po tym czasie ciasto wykładamy na stolnice i formujemy płaskie okręgi grubości około 1,5 cm i średnicy około 8 cm i wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Odstawiamy do ponownego wyrośnięcia na około 30 minut. Gdy bułeczki już się napuszą, palcami tworzymy w każdej wgłębienie na owoce. Brzegi bułeczek smarujemy roztrzepanym jajkiem a w środek kładziemy owoce. Całość posypujemy kruszonką.
Piec około 20 minut w 180*C.


Smacznego !!!

czwartek, 12 stycznia 2012

Kluski z truskawkami

Sezon truskawkowy w Chile powoli dobiega końca. Wykorzystałam ten moment całkiem smacznie :D powstały moje pierwsze własnoręcznie ulepione od A do Z kluski z truskawkami. Jaka była mina mojego przybranego dziadka kiedy zobaczył w środku truskawki zamiast mięsa… W Polsce to typowy obiad sezonu, a tutaj Chilijczycy nie potrafią nic z truskawek wyczarować, przeważnie lądują w śmietanie z cukrem. Ja ich tu nauczę…. Zostało mi jeszcze troszkę tych czerwonych maleństw i w planach mam bułki drożdżowe z truskawkami. Ale wracając do moich klusek, jak już wspomniałam moje pierwsze samodzielne dzieło w tym zakresie. Oj dzięki Ci mamo, że nie wyrzucałaś mnie z kuchni ;), zawsze udało mi się coś podejrzeć i zapamiętać. Wyszły pyszne, słodkie, pełne truskawek i cynamonu. Polane masełkiem z bułką tartą. Jedyne co mi brakowało do zestawu to młoda kapusta zasmażana ze skraweczkami, tak to się u nas w domu zawsze je. No cóż, nie wszystko na raz.

Oto moja wersja tych pyszności.


Składniki podaje na oko, tak się w domu nauczyłam i nie potrafię inaczej:

Ziemniaki około 1 kg

1 jajko

Mąka, tyle aby ciasto tworzyło zwartą masę i nie rozpadało się (na oko około 2 szklanek lub więcej, zależy od ziemniaków, czy są bardziej czy mniej wodniste)

Truskawki pokrojone w ćwiartki (około 300g)



Cukier cynamonowy:

Cukier 1/3 szklanki
1 łyżeczka cynamonu




Wykonanie:

Ziemniaki obrać, umyć i ugotować w osolonej wodzie. Kiedy będą miękkie, odcedzić z wody i przecisnąć jeszcze ciepłe przez praskę do ziemniaków. Rozłożyć na stolnicy równomiernie aby szybko wystygły. Kiedy będą już zimne, tworzymy górkę z dołkiem (coś jak wulkan), obsypujemy górkę mąką tak aby pokryła całe ziemniaki, do dołka wbijamy jajko. Całość zagniatamy, jeśli masa będzie zbyt rzadka, należy dosypywać mąki, aż przestanie się kleić do rąk. Z masy tworzymy kuleczki wielkości troszkę większej niż piłeczka do ping ponga. Spłaszczamy formujemy w miarę duży placek, tak aby zmieściła nam się mniej więcej jedna truskawka w kawałkach. Truskawki posypujemy niepełną łyżeczką cukru wcześniej wymieszanego z łyżeczką cynamonu i sklejamy dokładnie. Tak przygotowane kluski wrzucamy do gotującej się wody z łyżeczką soli. Czekamy, aż wypłyną i gotujemy jeszcze ze 2 minutki. Wyciągamy z wody i zajadamy się pysznymi kluskami z truskawkami. Można je polać masełkiem z bułką tartą, można zjeść z jogurtem, albo po prostu spałaszować bez żadnych dodatków.



Smacznego !!!

środa, 11 stycznia 2012

Roladki drobiowe z pieczakami w sosie pomidorowo - paprykowym

Od czego by tu zacząć…. Od moich ostatnich ciastek z orzechami nic nie upiekłam, a raczej nie upiekłam niczego co by nadawało się na blog. Tak to już jest, mąka mące nierówna i efekt końcowy jest zaskakujący, ale w tym gorszym słowa znaczeniu. Miałam w planach upiec tort dla Mojego, niestety wspomniana mąka okazała się do…. jak by tutaj zmiękczyć to określenie??? Każdy się pewnie domyśla ;). Z biszkoptów wyszły placki o grubości niewiele ponad 1 cm, straciłam ochotę na robienie kolejnych. W ostateczności tort był, ale nie taki jak sobie wymyśliłam, a biszkoptów przecież nie wyrzucę. W smaku były nawet niezłe, więc nasączyłam je amaretto, przełożyłam marmoladą, udekorowałam bitą śmietaną i czekoladą i tak powstał tort z nieudanych biszkoptów, który jednak nie chciał się sfotografować…
Po tym nieudanym wypieku przyszedł czas na tarte cytrynową, wyszła idealnie. Super cytrynowa na pięknym kruchym spodzie. Ale tak się stało, że nie zdążyłam pstryknąć jej fotki, szybko zniknęła w brzuchach gości. Może następnym razem się uda… Były też muffiny marchewkowe, które stale mi się udają. Było też sporo gotowania, a to dlatego że nasza „nana” ma wakacje. Ale jak to z obiadami jest, że lubię zjeść ciepłe i nigdy jakoś nie mam aparatu pod ręką. Dzisiaj jednak tak się stało, że przygotowałam pysznego kurczaka, którym koniecznie chciałabym się pochwalić. Gotuję od niedawna, jakoś zawsze ta sztuka wydawała mi się czarną magią, ale wystarczyło poznać kilka technik i już z obiadu na obiad tworzę coraz to „wykwintniejsze” dania. Więc dzisiaj na talerzu wylądowały roladki z kurczaka nadziewane pieczarkami z serem w sosie pomidorowo – paprykowym. Aparat też znalazł się pod ręką i tak dziś prezentuję to pyszne danie. Sama je sobie wymyśliłam, sama upichciłam a zjadłam w towarzystwie przybranego dziadka. Było pysznie, pomidorowo – paprykowo – pieczarkowo. Chyba raczej zdrowo a na pewno smacznie. Jeśli jest jeszcze ktoś z moich bliskich, który nie wierzy że umiem gotować, oto dowód że jednak coś potrafię oprócz pieczenia słodkości :)

Składniki:

Farsz:

1 podwójna pierś z kurczaka

pieczarki (mi wystarczyło około 100 g)

mała cebula

starty ser żółty (wsypałam na oko, tak z garść)

sól, pieprz, gałka muszkatołowa, tymianek

oliwa

1 łyżka masła



Sos:

1 puszka krojonych pomidorów

1 mała cebula

1 ząbek czosnku

¼ papryki (miałam akurat zieloną)

2 łyżki koncentratu pomidorowego
sól, pieprz, bazylia do smaku



Wykonanie:

Piersi z kurczaka umyć, wysuszyć i przekroić wzdłuż, tak aby powstały w miarę cienkie filety. Troszkę je rozbić tłuczkiem. Przyprawić solą i pieprzem i odstawić. Pieczarki obrać i pokroić w plasterki, cebulę w kosteczkę. Na patelni rozgrzać oliwę i podsmażyć najpierw cebulę, później dodać pieczarki i smażyć, aż zmiękną. Przyprawić do smaku solą, pieprzem, szczyptą tymianku i gałki muszkatołowej. Przełożyć na talerzyk do ostygnięcia, po tym czasie dodać starty ser żółty i wymieszać. Przygotowane wcześniej filety wypełnić pieczarkami z serem i zawinąć w roladkę. Można użyć wykałaczek do złączenia mięsa, żeby nasze roladki się nie rozpadły podczas smażenia i późniejszego pieczenia. Tak przygotowane mięso obsmażamy lekko na patelni z łyżką masła, żeby lekko się zrumieniły. Przekładamy do naczynia żaroodpornego.

Czas na przygotowanie sosu. W większym rondelku podsmażamy cebulkę, później wrzucamy pokrojoną w paseczki paprykę, na koniec wlewamy pomidory z puszki i przecier pomidorowy. Przeciskamy ząbek czosnku i też dodajemy do pomidorów. Całość dusimy około 15-20 minut, do momentu aż papryka będzie wystarczająco miękka. Na koniec doprawiamy, solą, pieprzem, bazylią. Jeszcze chwilkę dusimy i przekładamy na nasze roladki, które sobie spokojnie czekają w naczyniu żaroodpornym. Przykrywamy folią aluminiową, aby nie spiekł nam się wierzch i wstawiamy do piekarnika na około 30 – 40 minut. Pieczemy w temperaturze mniej więcej 180*C. 


Mojego kurczaka podałam z zapiekanymi ziemniakami w foli aluminiowej z boczkiem i czosnkiem oraz z zieloną fasolką. Ciekawe czy będzie smakować Mojemu jak wróci z pracy?


Smacznego !!!

A tutaj jeszcze jedno zdjęcie z mojej wycieczki poza Santiago, było pięknie. Wreszcie mogłam oddychać głęboko czystym powietrzem. Zupełnie inaczej niż w tej wielkiej metropolii pełnej pośpiechu i nerwów. Mam nadzieję, że niedługo znowu będę mogła się wybrać na taki mały wypad.


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...